Warszawska giełda wystrzeliła wczoraj w górę. Ceny największych firm rosły w ciągu dnia o przeszło 3 proc. Tym samym wsparcie w okolicach 2100 pkt. dla WIG20 zostało kolejny raz obronione. Ostatecznie WIG20 zyskał 3,3 proc. Obroty nie były imponujące, co sugeruje, że było to odbicie po piątkowym tąpnięciu, nie powrót do trwałych zwyżek. Właściciela zmieniły akcje za 1,47 mld zł, z czego prawie 45 proc. przypadło na walory PKO BP, Pekao i TP SA.
Na rynku wciąż mamy dużą zmienność, a to może sprawić, że wkrótce znów spadniemy w okolice poziomu wsparcia. Trzeba pamiętać, że październik to miesiąc największych w historii GPW ofert publicznych (PKO BP, PGE), które mogą wydrenować giełdę z gotówki.
Jak dotąd mieliśmy jednak sesję zwyżek. Na postawę graczy wpływ mogły mieć lepsze nastroje na rynkach zagranicznych. Szczególnie dobrze radziły sobie rynki wschodzące, wśród których wyróżniły się parkiet rosyjski i turecki. Ceny na tych giełdach rosły w podobnej jak u nas skali. Ale również giełdy zachodnie notowały ponad 1,5-proc. zwyżki, które nasiliły się po dobrym otwarciu rynków amerykańskich.
Giełdowych graczy z pewnością ucieszyła decyzja banku centralnego Australii, który jako pierwszy wśród państw G20 zdecydował się podwyższyć stopy procentowe. Zostało to zinterpretowane jako zapowiedź powrotu na ścieżkę rozwoju. Dodatkowo Bank of America – Merrill Lynch podwyższył rekomendację dla europejskich banków. I to właśnie spółki z tego sektora obok koncernów wydobywczych były liderami zwyżek podczas sesji na parkietach zachodniej Europy.
W Warszawie także wyróżniły się akcje banków. Na nich skupił się obrót i popyt. Dość powiedzieć, że indeks sektora wzrósł o prawie 3 proc. Mimo negatywnej rekomendacji dla akcji PKN Orlen i Lotosu („sprzedaj”) wydanej przez analityków Deutsche Banku, ceny akcji obu paliwowych koncernów wzrosły.