Prezydent Olafur Ragnar Grimsson zawetował przygotowaną przez rząd ustawę o wypłacie z budżetu rekompensat dla cudzoziemców, którzy utracili swoje wkłady w upadłym islandzkim banku Icesave.
Chodzi o kwotę 3,8 mld euro. Islandia jest je winna rządom Wielkiej Brytanii i Holandii, które po upadku banku wypłaciły swoim obywatelom rekompensaty, a potem wystąpiły do Islandii o ich zwrot. Premier Johanna Sigurdardottir zapewniła, że spłata zobowiązań zagranicznych jest sprawą honorową Islandii i rząd znajdzie inny sposób. Eksperci zwracają jednak uwagę, że będzie to niezwykle trudne. Zgodnie z islandzkim prawem weto można obalić jedynie w narodowym referendum. Za prezydenckim wetem opowiada się jednak większość Islandczyków.
Pod petycją do prezydenta o zawetowanie ustawy podpisała się jedna czwarta obywateli, a w badaniach ankietowych 70 proc. było przeciwnych wypłatom dla cudzoziemców z kasy państwa. Autorzy petycji obliczyli, że spłata 3,8 mld euro kosztowałaby każdego wyspiarza 12 tys. euro. Tymczasem oni nie otrzymali utraconych w upadłych bankach pieniędzy.
W reakcji na to wydarzenie agencja Fitch Ratings obniżyła długoterminowe ratingi Islandii do poziomu "BB+/BBB+" z odpowiednio "BBB-/A-", przyznając im perspektywę negatywną.
Upadły internetowy Icesave był filią największego prywatnego banku na wyspie – Landsbanki. Ten przed bankructwem uratowało przejęcie go przez rząd w Rejkiawiku. W wyniku bankructwa Icesave oszczędności straciło 400 tys. obywateli Wielkiej Brytanii i Holandii.