Indeks MSCI Emerging Markets, który obrazuje zachowanie 22 parkietów giełdowych tzw. rynków wschodzących, wzrósł w minionym tygodniu do poziomu najwyższego od sierpnia 2008 roku, czyli do 1028,5 pkt. Wskaźnik zyskuje bez przerwy od sześciu sesji. Największe w tygodniu przedświątecznym miały miejsce w Rosji, Brazylii i Chinach.
Jednak to właśnie giełda w Szanghaju nie odrobiła jeszcze do końca strat i jako jedna z niewielu od początku roku znajduje się na minusie. Optymizm panujący na większych rynkach przekłada się na dobre nastroje inwestorów kupujących polskie akcje. WIG20, indeks największych spółek z warszawskiej giełdy, zyskał już w tym roku 6,9 proc., a w tym tygodniu w ładnym stylu przebił granicę 2500 pkt.
Po ostatnich zwyżkach analitycy przestali tak intensywnie jak w marcu straszyć korektą. Główne gospodarki na świecie rozpędzają się, a dobre dane makroekonomiczne utwierdzają inwestorów w przekonaniu, że rajd indeksów po zielonej stronie jeszcze może potrwać.
– Dobra kondycja rynków wschodzących to efekt wiary inwestorów w siłę amerykańskiej gospodarki – mówi Choo Swee Kee, który współzarządza 202 mln dol. jako dyrektor inwestycyjny w TA Investment Management w Kuala Lumpur.
Echo dobrych piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy, gdzie w marcu przybyło 162 tys. nowych etatów, może zaowocować zwyżką, kiedy rynki ruszą znowu po świątecznej przerwie. Rynkowi specjaliści z wydawanego przez Dow Jones & Company magazynu „Barron’s”, który ukazuje się od 1921 r., zwracają jednak uwagę, że potencjał niektórych giełd już nieco osłabł. Chodzi tu o rynki Chin, Indii i Meksyku.