Przez rynek finansowy w Europie przetacza się fala optymizmu. Choć może poprawniej byłoby powiedzieć, że jest to coś w rodzaju westchnienia ulgi.
W połowie lipca zniknęło bowiem kilka istotnych czynników ryzyka, które dotychczas wpływały na wycenę aktywów w strefie euro.
I tak bez większych perturbacji przebiegła operacja zwrotu przez banki komercyjne gigantycznej kwoty 442 mld euro, pożyczonych rok temu z Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Inwestorzy z napięciem oczekiwali, czy wszyscy uczestnicy rynku poradzą sobie ze zwrotem pożyczki. EBC zrobił ze swej strony wszystko, co możliwe, żeby nie dopuścić do zachwiania płynności. Między innymi udostępnił bankom na okres spłaty zadłużenia tygodniowe pożyczki pomostowe o stałej stopie oprocentowania. Według wstępnych szacunków EBC zmniejszył płynność w systemie o ok. 250 mld euro; reszta pożyczonej kwoty podlega rolowaniu na krótsze terminy. Pociągnęło to za sobą, zgodnie z przewidywaniami ,wzrost rynkowych stóp procentowych (overnight z 0,554 do 0,591 proc.). Słowem: żadnych przewidywanych wcześniej kłopotów.
[srodtytul]Peryferia za górką?[/srodtytul]
Nie znaczy to, że rynek międzybankowy funkcjonuje już normalnie. Trudno mówić o normalnym rynku, kiedy EBC pożycza europejskim bankom 844 mld euro, a one z kolei składają w nim na powrót depozyty overnight średnio na 213 mld dziennie. Rynek, tyle da się powiedzieć najwyżej, relatywnie nieco normalnieje. Świadczy o tym m.in. przygasająca aktywność EBC na wtórnym rynku długu. Od początku tej kontrowersyjnej akcji EBC kupował średnio obligacje 5- i 7-letnie za ok. 4 mld euro tygodniowo (sterylizując płynność tygodniowymi depozytami o stałej stopie). Ale ostatnio wartość zakupów spadła już do niewiele ponad 1 mld tygodniowo.