Złoty interes wspólnika KGHM

Surowce. Legnicka prokuratura bada sprawę kontraktu dotyczącego poszukiwania miedzi w Saksonii – ustaliła “Rz”

Publikacja: 13.09.2010 04:01

KHGM

KHGM

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Hawałej GH Grzegorz Hawałej

KGHM chce wpompować prawie 100 mln zł w poszukiwania miedzi w Saksonii. Jego niemiecki wspólnik nie zaryzykuje ani grosza. Ale zagwarantował sobie jedną czwartą przyszłych zysków, gdyby odwierty zakończyły się sukcesem. Sprawę bada już legnicka prokuratura.

Miedź, po którą chce sięgnąć KGHM Polska Miedź, ma leżeć na obszarze Weisswasser w Saksonii, blisko polsko-niemieckiej granicy. Koncern się spieszy, bo koncesja na poszukiwania złóż kończy mu się w grudniu 2011 r.

Aby się dowiedzieć, czy miedź w ogóle tam jest i czy opłaca się ją wydobywać, musi zainwestować na początek 23 mln euro (ok. 91 mln zł). Może zrobić tylko siedem otworów poszukiwawczych w dwóch etapach. Koszt pierwszego etapu (cztery wiercenia) wyniesie ok. 13,3 mln euro (52,4 mln zł). Uzyskane wyniki z pierwszego etapu rozpoznania będą podstawą do podjęcia decyzji o realizacji drugiego etapu poszukiwań na tym terenie. Dziś KGHM nie wie nawet, czy tam złoża są.

[srodtytul]Niemiec – gwarant sukcesu?[/srodtytul]

Partnerem polskiej firmy jest niemiecka HMS Bergbau. Razem – wtedy jeszcze z KGHM Cuprum (firma badawcza będąca w 100 proc. własnością KGHM) – zawiązały w ubiegłym roku spółkę KGHM HMS Bergbau z siedzibą w Berlinie. Według oficjalnego komunikatu niemiecki partner to ”jeden z największych w Niemczech podmiotów zajmujących się wydobyciem węgla i handlem nim, świadczący równocześnie usługi logistyczne”. Jak wynika z danych finansowych HMS Bergbau, jest to jednak stosunkowo niewielka firma handlowa (choć notowana na frankfurckiej giełdzie). Zatrudnia 18 pracowników, a w czasie gdy zawiązywała spółkę z polskim koncernem, zarabiała ok. 1 mln euro rocznie. Nie miała nic wspólnego z miedzią.

[wyimek]KGHM chce zainwestować blisko 100 mln zł w poszukiwania miedzi w Saksonii. Jego niemiecki wspólnik nie zaryzykuje ani grosza[/wyimek]

Dziś kapitał zakładowy firmy, w której KGHM ma 74,9 proc. udziałów, a HMS 25,1 proc., to tylko 50 tys. euro. O wiele za mało, by rozpocząć inwestycję w Saksonii. Dlatego w sierpniu zarząd KGHM poprosił radę nadzorczą o podwyższenie kapitału polsko-niemieckiej spółki o 13,3 mln euro z przeznaczeniem na poszukiwania miedzi. Równocześnie poinformował radę, że niemiecki partner nie włoży w nie ani grosza. Na razie, bo zgodnie z zawartym porozumieniem, HMS zagwarantował sobie możliwość powrotu na poprzednią pozycję biznesową. Ma uzupełnić proporcjonalnie nakłady finansowe i czerpać 25,1 proc. zysków z wydobycia.

[wyimek]Ryzyko związane z odwiertami w Niemczech ponosi tylko i wyłącznie KGHM[/wyimek]

A jeśli odwierty zakończą się fiaskiem? O tym porozumienie nic nie mówi. Ryzyko ponosi wyłącznie KGHM.

Skąd tak silna pozycja mniejszościowego udziałowca w spółce? Władze KGHM tłumaczą, że bez niemieckiej firmy koncern nigdy nie uzyskałby koncesji na saksońskie złoża. Gdy w 2007 r. władze samorządowe Brandenburgii i Saksonii ogłosiły przetarg na prawa do eksploracji obszarów Spremberg i Weisswasser, stanęły do niego trzy firmy. Oprócz HMS Bergbau były to KSL (spółka akcyjna z kapitałem mieszanym założona w Panamie, należąca do firmy Minera AB) oraz Lausitzer Grauwacke (spółka utworzona w Niemczech przez dużą firmę górniczą Anglo-American).

Jak tłumaczy rzecznik KGHM Anna Osadczuk, konieczność działania z partnerem niemieckim miała być gwarancją sukcesu. – Samodzielne wystąpienie w konkursie nie dawało nam 100-procentowej pewności otrzymania koncesji – podkreśla Osadczuk. – HMS Bergbau znała lokalną specyfikę obu landów, miała dobre kontakty z ich władzami samorządowymi i górniczymi.

Rzeczniczka KGHM podkreśla, że wniosek Anglo-American, czwartej pod względem wielkości firmy górniczej na świecie, odrzuciły zarówno władze landu Brandenburgii, jak i Saksonii. – Można zadać przewrotne pytanie: czy jak byśmy nie podpisali porozumienia z Niemcami i nie dostali koncesji, ktoś by się teraz pytał, dlaczego nie podpisaliśmy porozumienia z firmą niemiecką w celu zwiększenia szans na uzyskanie koncesji? – oburza się Osadczuk.

Jednak brak niemieckiego partnera nie musi zamykać drogi do uzyskania koncesji. Złoża w sąsiadującym z Weisswasser Spremberg będzie eksploatować spółka w 100 proc. należąca do panamskiej Minery. Co więcej, prawo do odwiertów w okolicach Weisswasser uzyskała wcześniej samodzielnie KGHM Cuprum. I dopiero w czerwcu 2009 roku zawiązała ona spółkę z HMS Bergbau.

Anna Osadczuk tłumaczy dziś ”Rz”, że Niemcy w pewnym sensie zrobili miejsce Polakom w wyścigu po koncesje. – KGHM Cuprum składała wniosek o udzielenie koncesji samodzielnie i ją uzyskała, informując władze niemieckie, że w razie jej uzyskania zamierza działać razem z niemieckim partnerem – twierdzi Osadczuk.

[srodtytul]Prezes działa na szkodę KGHM?[/srodtytul]

Ojcem polsko-niemieckiego interesu w Saksonii jest obecny prezes KGHM Herbert Wirth. Do końca kwietnia 2008 r., a więc do ostatecznego uzyskania koncesji na złoża w Saksonii, był członkiem zarządu KGHM Cuprum. W tym czasie wniosku koncesyjnego na badanie złóż miedzi nie przygotowywali jednak specjaliści z HMS Bergbau, która miała być gwarantem powodzenia przedsięwzięcia, lecz niemiecka firma Geos. Herbert Wirth w latach 90. w niej pracował, a jeszcze dwa lata temu była ona jego wspólnikiem w firmie prywatnej ProGeo we Wrocławiu.

Zdobyta przez KGHM Cuprum koncesja leżała odłogiem do ubiegłego roku. Wrócono do niej, gdy prezesem KGHM został Wirth. W czerwcu 2010 r. koncern odkupił akcje od swej spółki córki KGHM HMS Bergba, a w sierpniu prezes Wirth postawił na posiedzeniu rady nadzorczej wspomniany już wniosek o dokapitalizowanie wspólnego przedsięwzięcia kwotą 13,3 mln euro.

Jeszcze w lutym 2010 r. Niemcy stwierdzili, że zaangażowani są w inne projekty dotyczące węgla, który jest podstawową działalnością firmy. Zgodzili się na przejściowe obniżenie swych udziałów i zastrzegli, że gwarantują sobie prawo do podniesienia ich do obecnych 25,1 proc. w wybranym przez siebie czasie. Jak zapewnia rzecznik Osadczuk, będą oni musieli wnieść kwoty proporcjonalne do poniesionych w tym czasie przez KGHM nakładów.

Trudno założyć, że wygenerują oni ogromne środki z własnej działalności. W 2009 r. HMS Bergbau zarobiła raptem ok. 300 tys. euro. A odwierty to tylko początek ewentualnej inwestycji. Na budowę kopalni na sąsiadującym z Weisswasser złożem Spremberg (w kwietniu ogłoszono, że można z niego wydobyć 2 mln ton miedzi) koncern Minera zamierza wyłożyć aż 700 mln euro. Czy podobnie będzie z KGHM i HMS?

– Pewnie gdy w Saksonii będziemy już wydobywać miedź, HMS Bergbau bez problemu dostanie kredyt na dokapitalizowanie spółki, ale co z ryzykiem przerzuconym wyłącznie na KGHM? – pyta Józef Czyczerski, szef ”Solidarności” w KGHM i członek rady nadzorczej w koncernie, który w Prokuraturze Okręgowej w Legnicy złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa Wirtha.

Czyczerski pyta: – Cztery odwierty w Bolesławcu kosztują KGHM 10 mln zł, więc dlaczego w Weisswasser, które są oddalone o kilkadziesiąt kilometrów, 11 mln euro, czyli cztery razy drożej?

[srodtytul]Tajemnicza cena ryzyka[/srodtytul]

”Rz” próbowała się dowiedzieć od władz KGHM, dlaczego godzą się na zminimalizowanie ryzyka biznesowego przez niemiecką firmę do zera bez stosownego obniżenia jej udziałów w przyszłości. Anna Osadczuk odmówiła odpowiedzi ”ze względu na zapisy o poufności szczegółów porozumienia akcjonariuszy”.

[wyimek]HMS Bergbau to stosunkowo niewielka firma handlowa, która jest notowana na giełdzie we Frankfurcie. Zatrudnia 18 pracowników[/wyimek]

Prezes Wirth pytany o znajomość z właścicielami HMS Bergbau zapewnił, że ”nie jest to żadna znajomość prywatna”. – Prezes Herbert Wirth poznał przedstawicieli firmy HMS Bergbau na wstępnym etapie negocjacji z nimi jako członek zarządu KGHM Cuprum, dotyczącym ustalenia zasad współpracy przy wystąpieniu z wnioskiem o licencję i nie znał państwa Schernikau (Heinz Schernikau, prezes HMS Bergau – red.) wcześniej – zapewnia Osadczuk.

KGHM Polska Miedź to największy pracodawca na Dolnym Śląsku. Największym akcjonariuszem jest tu Skarb Państwa (posiada prawie 32 proc. kapitału zakładowego). W 2009 r. zysk spółki wyniósł ponad 2,5 mld zł.

KGHM chce wpompować prawie 100 mln zł w poszukiwania miedzi w Saksonii. Jego niemiecki wspólnik nie zaryzykuje ani grosza. Ale zagwarantował sobie jedną czwartą przyszłych zysków, gdyby odwierty zakończyły się sukcesem. Sprawę bada już legnicka prokuratura.

Miedź, po którą chce sięgnąć KGHM Polska Miedź, ma leżeć na obszarze Weisswasser w Saksonii, blisko polsko-niemieckiej granicy. Koncern się spieszy, bo koncesja na poszukiwania złóż kończy mu się w grudniu 2011 r.

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko