Radu Golban twierdzi, że niemiecki rząd jest winien Rumunii ponad 18,8 miliarda euro. W 1939 roku władze Trzeciej Rzeszy zawarły z Bukaresztem umowę handlową. Rumunia miała dostarczać Niemcom surowce, za które mieli płacić o 10 procent więcej niż wynosiła cena rynkowa. W 1944 roku Niemcy przestali płacić z powodu braku dewiz. Narósł dług w wysokości ponad miliarda marek.
– To odpowiada dziś sumie około 18 miliardów euro, naliczając niskie odsetki i biorąc pod uwagę inflację – mówi Golban.
Dokładnie tyle wynosi kredyt zaciągnięty rok temu przez Bukareszt w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Zdaniem Golbana zamiast coraz bardziej się zadłużać, rumuńskie władze powinny bezlitośnie ściągnąć dług z Berlina.
– To rozwiąże wszystkie nasze problemy. Tkwimy w poważnym kryzysie gospodarczym. Dlaczego mielibyśmy z tych pieniędzy zrezygnować? – pyta. Wystosował już petycję do prezydenta Rumunii Traiana Basescu, do MSZ i Narodowego Banku Rumunii. Na razie pozostała bez odpowiedzi.
Jego działania zaniepokoiły jednak Berlin. Ulla Jelpke, deputowana Bundestagu ze skrajnej partii Lewica, zwróciła się w tej sprawie do niemieckiego Ministerstwa Finansów. Odpowiedziano jej lakonicznie, że Rumunia w 1947 roku zrezygnowała ze zwrotu długu.