Rozbieżności między opiniami strony rządowej i ekspertów w przypadku projektu atomowego są widoczne co najmniej w kilku kluczowych dla jego powodzenia kwestiach.
Przyjęcie odpowiedniego prawodawstwa to punkt wyjścia do rozpoczęcia właściwych przygotowań do realizacji inwestycji. Przedstawiciele Polskiej Grupy Energetycznej, którą rząd wyznaczył do realizacji projektu, przyznają, że bez ustalenia prawa trudno będzie jednoznacznie też określić termin uruchomienia elektrowni.
Ministerstwo Gospodarki już latem poinformowało o tym, że elektrownia będzie gotowa w 2022 r. czyli o 2 lata później niż zakładał pierwszy plan. Wszystkie firmy, które chcą zaoferować Polsce swoje technologie atomowe czyli EDF, GE, Hitachi i Westinghouse, zapewniają, że 2022 r. jako data uruchomienia elektrowni jest realny. Ale podobne deklaracje składały też wcześniej, gdy obowiązywał „rządowy termin” realizacji o dwa lata krótszy.
Część ekspertów nadal jest jednak sceptyczna – uważają, że elektrownia zacznie działać dopiero ok. 2025 r. I to pod warunkiem szybkiego przyjęcia prawa, sprawnej organizacji projektu i zdobycia finansowania. A koszty inwestycji będą bardzo duże. Wprawdzie szefowie PGE podtrzymują wcześniejsze zapowiedzi, iż na wybudowanie 1000 MW mocy potrzeba ok. 3–3,3 mld euro. Pierwsza elektrownia będzie mieć moc ok. 3 tys. MW. Ale znów – tak jak w kwestii terminu – eksperci branży mają inne opinie.
Niektórzy oceniają wydatki na projekt atomowy nawet na ponad 4 mld euro za 1000 MW. Nawet zwolennicy tego projektu zapowiadają, że ze względu na konieczność budowy od podstaw, trzeba liczyć się z dodatkowymi wydatkami. Ponieważ nie mamy żadnej infrastruktury, koszt pierwszego bloku o mocy tysiąca MW może być nawet o 1,5 mld wyższy niż początkowo szacowano. Dodatkowe kwoty potrzebne będą m.in. na zakup działek, przygotowanie terenu oraz przede wszystkim podłączenie do sieci. Wartość nie tyle samej elektrowni, ale całego projektu atomowego może wynieść w sumie 11 mld euro.