Okresy zapadalności tych dolarowych papierów, określanych jako „obligacje diasporowe", mają się wahać od trzech do 10 lat. Ateny liczą na to, że ich rentowność nie będzie przekraczała 5 proc.
Dla porównania, rentowność zwykłych greckich 10-latek otarła się w tym tygodniu o 13 proc., w przypadku trzylatek sięgnęła zaś aż 17,7 proc. To skutek obaw, że rząd w Atenach, który w maju ub.r. otrzymał z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej 110 mld euro pomocy, prędzej czy później będzie musiał zrestrukturyzować swoje zadłużenie.
Grecka agencja długu publicznego (PDMA) już we wtorek wystąpiła do amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), odpowiednika polskiej Komisji Nadzoru Finansowego, o pozwolenie na emisję obligacji dla greckiej diaspory.
Na amerykańskich Grekach plany PDMA się nie kończą. Jak oświadczył prezes tej agencji, Petros Christodoulou, „diasporowe obligacje" zostaną też skierowane do mniejszości greckiej w Australii.
Pomysł greckich władz nie jest nowy. Patriotyzm żydowskiej diaspory niemal od początku istnienia wykorzystuje Izrael. Najnowsza seria 5-letnich obligacji ma rentowność niespełna 2,3 proc., podczas gdy zwykłe izraelskie pięciolatki charakteryzują się rentownością na poziomie 4,2 proc.