I.
Nie przestaje mnie dziwić, jak to możliwe że w systemie prawnym np. USA możliwe jest rozstrzyganie skomplikowanych np. pozwów zbiorowych przeciwko firmom, w czasie procesów, które trwają tydzień, góra dwa. Rozprawy odbywają się codziennie, czasem co drugi dzień. Prawnicy nie śpią po nocach, odżywiając się pizzą i red bullem, ale nieuchronność szybkiego rozstrzygnięcia buduje szacunek dla wyroków sądów i decyzji władz antymonopolowych.
Dziś polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów serwuje kolejne kary związane z martwą już usługą mobilnej telewizji, a do odnoszące się do wydarzeń podczas kontroli przeprowadzonej pod koniec 2009 r. Jeśli operatorzy traktują takie rozstrzygnięcia jako czepianie się, to trudno im się dziwić. Sprawa potoczy się niespiesznym tempem, Polkomtel oddeleguje do jej obsługi kilku prawników, a ostateczny werdykt, po powolnym rozpatrzeniu wszystkich odwołań, poznamy za kilkanaście miesięcy, może za kilka lat. Trudno uznać, by w ten sposób budował się szacunek do prawa.
II.