Humory popsuł głównie rozczarowujący przebieg poniedziałkowych notowań na Wall Street, gdzie indeks S&P 500 znalazł się najniżej od prawie czterech tygodni (pod wpływem m.in. taniejących akcji spółek technologicznych).
To może sugerować, że wbrew temu, co wydawało się wczoraj, losy kluczowego wsparcia dla WIG20 na wysokości 2800 pkt wcale nie są jeszcze przesądzone na korzyść posiadaczy akcji. Poziom 2800 pkt jest ważny o tyle, że wcześniej przez kilka miesięcy powstrzymywał zapędy kupujących, a kiedy został w końcu pokonany (w marcu), wywołało to (spełnione tylko po części) nadzieje na marsz WIG20 w kierunku 3000 pkt.
Jednym z głównych tematów na rynkach pozostaje kryzys zadłużenia na obrzeżach strefy euro. Wczoraj ministrowie finansów strefy euro zatwierdzili co prawda wart 78 mld EUR pakiet pożyczkowy dla Portugalii, ale ostatnio rynki obawiają się raczej o kondycję wymagającej jeszcze większej pomocy Grecji. Sprawę komplikuje aresztowanie oskarżanego o próbę gwałtu szefa MFW, Dominique Strauss-Kahn'a. Jakby tego było mało, rosną obawy przed wymknięciem się spod kontroli amerykańskiego długu.
W tej sytuacji nic dziwnego, że dzisiejszy słaby początek notowań WIG20 to dzieło głównie spółek finansowych.