TP najgłośniej mówi o konieczności uregulowania dostępu w sieciach operatorów telewizji kablowej, ale dobrze wiem, że po cichu kibicują jej operatorzy alternatywni. xDSL nie wytrzymuje konkurencji z DOCSIS 3.0, inwestycje w GPON kosztują krocie i w sumie nie bardzo wiadomo, kto miałby taką sieć optyczną na skalę ogólnokrajową wybudować. To problem? Czy dla operatorów i abonentów - nie wiem. Ale na pewno dla Komisji Europejskiej, Ministerstwa Infrastruktury i Urzędu Komunikacji Elektronicznej. To nie wróży dobrze kablówkom.

Komisja ma – tu proszę dobrać sobie określenie – szczytny cel/obsesję wytyczoną przez Agendę Cyfrową. Ma być szybko i konkurencyjnie. Do standardu NGA dochodzą powoli sieci kablowe, ale co do zasady – poza Warszawą – raczej nie konkurując pomiędzy sobą. Konkurować z nimi mogłaby teoretycznie TP, ale ta nie godzi się na zasady regulacyjne. „- Hola, hola... dlaczego mamy za własne pieniądze budową NGA dla Netii i Dialogu" - krzyczy. Netia i Dialog nie zrobią dużej konkurencji sieciom CATV, bo są za małe (swoją drogą ciekawe, co zmieni potencjalna fuzja?). Kółko się zamyka. Z kablówkami nie ma kto konkurować.

Fakt jest taki, że ja sam – mieszkając w środku Warszawy – mam bogaty wybór dostawców usług szerokopasmowych, pod warunkiem, że wystarczy mi 10 Mb/s. Gdybym chciał więcej, to mam już tylko jedną możliwość. Proszę odgadnąć jaką...

Operatorom kablowym – w przeciwieństwie do TP, a poniekąd nawet Netii - nikt niczego nie dał. Sami sobie pracowicie budowali sieci, pozyskiwali klientów, inwestowali w modernizację i nowe usługi. I dalej to robią. To naprawdę bardzo zdrowe przedsiębiorstwa, które istotnie przyczyniły się do rozwoju polskiego rynku telekomunikacyjnego. Kiedy TP kłóciła się z UKE, a Netia czekała na efekty tej kłótni, kablówki inwestowały w DOCSIS 3.0. Dlatego dzisiaj 20 Mb/s jest u nich standardem, a nie szczytem możliwości. I dlatego wygrywają rynkową walkę. Z drugiej strony na obszarach gdzie mają monopol, albo quasi-monopol bywają abonentom ciężcy nie mniej, niż TP w swoich najlepszych czasach. Co z tym wszystkim zrobić? Oto zagadka...

Piętnaście lat temu PSTN i CATV, to były dwa oddzielne rynki. Dzisiaj już nie są, bo zestaw usług jest ten sam, tylko medium inne. Trudno się dziwić głosom, że należy ujednolicić warunki rynkowej gry dla wszystkich: albo wyjąć spod regulacji operatora zasiedziałego, albo objąć regulacjami jego konkurentów. Zwłaszcza, jeżeli oczekuje się inwestycji ponad przewidziany rachunkiem ekonomicznym poziom. Regulowaniu „złej Tepsy" łatwo i miło było przyklasnąć. Braniu pod regulacyjny obcas operatorów CATV, już dużo trudniej. Dylemat.