Wczoraj parlament Grecji zatwierdził rządowy plan oszczędności budżetowych, przewidujący redukcję płac i zwiększenie podatków. Przyjęcie pakietu oszczędności było warunkiem koniecznym warunkiem otrzymania pomocy finansowej z zewnątrz. Pakiet ma też pomóc Atenom w ubieganiu się o kolejną transzę kredytu na ratowanie gospodarki.

Ekonomiści wprawdzie chwalą Grecję za zaciskanie pasa, lecz pozostają sceptyczni, uważając, że pogrążony w kryzysie zadłużenia kraj nie uniknie bankructwa.

Według ekonomisty banku BZ WBK Piotra Bielskiego oszczędności są potrzebne, ale bez międzynarodowej pomocy Grecja sobie nie poradzi. Jego zdaniem poświęcenia i wyrzeczenia nie wystarczą, aby sytuacja gospodarcza w Atenach wróciła do normy, dopóki znaczna część długu greckiego nie zostanie umorzona.

Podobnie uważa ekonomista Ryszard Petru, który podkreśla, że cięcia, na które zdecydowali się Grecy mają raczej zmniejszyć skalę krachu gospodarki i pomóc jej stanąć na nogi po bankructwie.

Sprawa greckiego długu będzie omawiana na niedzielnym szczycie państw Unii Europejskiej w Brukseli. Mowa będzie między innymi o finansowym wsparciu dla Aten oraz stratach, z jakimi muszą się liczyć instytucje finansowe w związku z bankructwem Grecji. Przywódcy państw strefy euro będą także dyskutować nad zmianami w Europejskim Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF), jednak decyzje w tej sprawie zostaną podjęte na drugim szczycie, który odbędzie się najpóźniej w środę.