Open Life w ciągu roku planuje znaleźć się w pierwszej dziesiątce firm z branży, a za pięć lat być już na podium. Ma tak się stać dzięki wprowadzeniu nowego w Polsce modelu sprzedaży zakładającego m.in. oferowanie klientom innowacyjnych rozwiązań z zakresu finansów osobistych. Open Life chce sprzedawać przede wszystkim długoterminowe produkty oszczędnościowe i inwestycyjne, które mają stanowić 80 proc. oferty.
Nowa marka została stworzona na licencji ubezpieczyciela życiowego Link4 Life, którą Open Finance – pośrednik finansowy z grupy Getin Holding – przejął w lutym od brytyjskiego RSA i w której ma 48 proc. udziałów. Firma Link4 Life, na bazie której powstała marka Open Life, w momencie przejmowania nie posiadała już portfela ubezpieczeniowego. Majątek firmy wyceniono wtedy na 19 mln, zatrudnione były w niej dwie osoby. Kupiono ją za 19,5 mln zł.
– W zasadzie przejęliśmy tylko licencję, można powiedzieć, że Open Life to firma typu start up – mówi „Rz" Krzysztof Rosiński odpowiedzialny za ten projekt w grupie Getin Noble Bank.
Krzysztof Rosiński jest prezesem Getin Noble Banku, który również należy do Getin Holdingu Leszka Czarneckiego, jest też przewodniczącym rady nadzorczej Open Life. Rosiński w latach 2006 – 2007 był najpierw wiceprezesem PZU Życie, a potem TU Europa.
– Na rynku ubezpieczeń w Polsce można jeszcze wiele namieszać – mówi Rosiński. – Jest co najmniej dziesięć lat za rynkiem bankowym, nie jest ani tak konkurencyjny, ani innowacyjny, ani szybki w działaniu jak rynek bankowy. Open Life konkurować z innymi może chociażby czasem reakcji na problem klienta. Dziś, kiedy banki reagują na reklamację niemal od razu, online, towarzystwa ubezpieczeniowe dają sobie na to 30 dni. Poza tym trudno nie zauważyć w związku z tym, co dzieje się na rynku emerytalnym w Polsce, że także rząd częściowo wykreował popyt na nowe produkty.