Henryk Siemiradzki malarz ceniony przez Rosjan

W Polsce są ludzie bogaci, są muzealnej wartości obrazy, brakuje kolekcjonerów

Publikacja: 10.11.2011 00:44

Na 1,9 mln zł wyceniono obraz Henryka Siemiradzkiego

Na 1,9 mln zł wyceniono obraz Henryka Siemiradzkiego

Foto: Rzeczpospolita

W ostatnich dniach w domu aukcyjnym Rynek Sztuki w Łodzi spadł z licytacji muzealnej wartości obraz Henryka Siemiradzkiego „Sjesta patrycjusza" (75 na 125 cm) z ceną wywoławczą 1,9 mln zł. Antykwariusze od lat skarżą się na brak najlepszego towaru. Równocześnie zapewniają, że dzieła wyjątkowe zawsze znajdą nabywców, bez względu na kryzys ekonomiczny. Jakie mogą być przyczyny, że to oraz równie świetne dzieła innych malarzy spadają u nas z licytacji zarówno w kryzysie, jak i w okresie hossy?

Spadek zdziwił tym bardziej że Siemiradzki na światowych rynkach ma ustalone wysokie ceny. Rosjanie ostro licytują, uważając go za swojego artystę, ponieważ urodził się w Rosji, tam studiował i malował dla cara. Wiosną tego roku sensację wywołała informacja, że na rosyjskiej aukcji w Sotheby's w Nowym Jorku obraz Siemiradzkiego kupiono za 2,1 miliona dolarów. Również u nas malarz uchodzi za rekordzistę. W 2000 roku „Rozbitek" wylicytowany został do najwyższej kwoty (2,1 mln zł), jaką przybito młotkiem na krajowych aukcjach.

Warto odróżniać mity od rzeczywistości. Notowania znajdziemy w archiwum (www.artinfo.pl). Sporo dzieł Siemiradzkiego spada z licytacji lub uzyskuje względnie niskie ceny. W 2009 r. w Rynku Sztuki spadło (wyw. 1,9 mln zł) słynne dzieło Siemiradzkiego „Kuszenie św. Hieronima". Znana jest bogata historia obrazu, co u nas rzadkie. Należał do wybitnej kolekcji Karola Scheiblera.

Co by się stało, gdyby Rosjanie drogo kupowali obrazy Siemiradzkiego w Polsce i wywozili? Wypożyczaliby je nam na wystawy, bo cena wystawianego obrazu rośnie lub stabilizuje się. Zawsze mielibyśmy szansę odkupić te dzieła, gdyby pojawiły się na międzynarodowym rynku. Czy wydano by pozwolenie na wywóz? Dla nabywcy byłby on nieopłacalny. Nasze prawo przewiduje, że przy formalnej zgodzie właściciel płaci państwu 25 proc. ceny obrazu.

Marek Potocki, kolekcjoner

Słyszałem komentarz rosyjskiego krytyka sztuki, że nie mamy prawa mówić, iż Andy Warhol to amerykański malarz, ponieważ był on Rusinem ze Słowacji. Wyobraźmy sobie, że Warhol spędził życie na Słowacji, gdzie urodzili się jego rodzice. Czy zrobiłby karierę? To amerykańscy marszandzi i kolekcjonerzy wykreowali Warhola. Wielkość artysty buduje rynek, jaki za nim stoi.

Rosjanie na świecie wysoko płacą za Siemiradzkiego przede wszystkim dlatego, że mają bogate tradycje kolekcjonerskie. Fakt, że w Polsce jego obrazy spadają z aukcji, nie jest wynikiem kryzysu finansowego.

W Polsce nadal są ludzie bogaci, tylko nie ma wśród nich kolekcjonerów. Gdyby polski rynek był chłonniejszy, światowi marszandzi zaczęliby się interesować polskimi malarzami, bo mogliby na nich zarobić.

W ostatnich dniach w domu aukcyjnym Rynek Sztuki w Łodzi spadł z licytacji muzealnej wartości obraz Henryka Siemiradzkiego „Sjesta patrycjusza" (75 na 125 cm) z ceną wywoławczą 1,9 mln zł. Antykwariusze od lat skarżą się na brak najlepszego towaru. Równocześnie zapewniają, że dzieła wyjątkowe zawsze znajdą nabywców, bez względu na kryzys ekonomiczny. Jakie mogą być przyczyny, że to oraz równie świetne dzieła innych malarzy spadają u nas z licytacji zarówno w kryzysie, jak i w okresie hossy?

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Ekonomia
Brak wody bije w konkurencyjność
Ekonomia
Kraina spierzchniętych ust, kiedyś nazywana Europą
Ekonomia
AI w obszarze compliance to realna pomoc
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień