Rynek rośnie głównie dzięki tanim pożyczkom z Europejskiego Banku Centralnego. Swoje robi jednak też to, że porozumienie o pomocy dla Grecji wydaje się bliskie – twierdzi Benoit Peloille, strateg z banku Natixis.
Nieco lepsze od prognoz są także dane gospodarcze napływające zarówno z Europy, jak i z USA. – Amerykańska gospodarka znajduje się w lepszym stanie, niż się obawiano. Również na rynku ropy mamy więc zwyżki napędzane zarówno przez poprawę nastrojów gospodarczych, jak też działania EBC prowadzące do zwiększenia płynności. Dużą rolę odgrywają również obawy przed zmniejszeniem dostaw ropy w związku z konfliktem wokół Iranu – wskazuje Eugen Weinberg, szef działu analiz surowcowych w Commerzbanku.
Większe nadzieje
Co więcej, pojawiły się oznaki wzrostu apetytu państw azjatyckich na surowce, co wskazuje, że spowolnienie gospodarcze w Azji nie będzie tak duże, jak się obawiano. W styczniu import ropy do Chin wzrósł o 7,4 proc., do 23,41 mln ton, rekordowo wysokiego poziomu.
– Wielu ludzi wskazuje, że to czynnik geopolityczny doprowadził w ostatnich tygodniach do wzrostu cen ropy. Naszym zdaniem w większym stopniu dał tu o sobie znać duży azjatycki apetyt na ropę.
Zdaniem analityków wraz z ropą naftową mogą w umiarkowanym tempie rosnąć ceny również innych surowców. Oczywiście wiele może zależeć od sytuacji w Grecji i w strefie euro. W ostatnich dniach inwestorzy nabrali jednak przekonania, że Grecja uniknie chaotycznego bankructwa – a przynajmniej nie dojdzie do niego w ciągu nadchodzących kilku miesięcy.