Na środę zostało zaplanowane głosowanie w greckim parlamencie, które ma zatwierdzić przyjęcie porozumienia. — W ten sposób Grecja ma zapewnione członkostwo w strefie euro - powiedział podczas konferencji prasowej zorganizowanej po osiągnięciu porozumienia, przewodniczący eurogrupy, premier Luksemburga Jean-Claude Juncker. Nie szczędził jednocześnie słów uznania dla samych Greków, którzy jego zdaniem podjęli ogromny wysiłek, aby porozumienie mogło dojść do skutku. I dodał : — Do tego jednak, by gospodarka wróciła do dobrej kondycji niezbędny jest dalszy wysiłek całego społeczeństwa. Zaś w komunikacie wydanym po zakończeniu spotkania ministrów finansów „15" podkreślono natomiast, że powodzenie nowego programu dla Grecji zależy od tego, czy zostanie ono wprowadzone w życie. Oraz, że plan ten będzie stał na straży stabilności finansowej tak Grecji, jak i strefy euro.
Co zmieni pakiet
Oznacza to,że strefa euro wyda łącznie 386 miliardów euro na ratowanie wspólnej waluty i powstrzymanie rozlania się kryzysu finansowego. Wcześniej pomoc oprócz wartego 110 mld euro pakietu greckiego z maja 2010 pomoc otrzymały Portugalia i Irlandia.
Jednocześnie otwarta została droga do podpisania porozumienia z wierzycielami prywatnymi, którzy mają zredukować grecki dług przynajmniej o połowę. Najprawdopodobniej będzie to 53,5 proc wartości obligacji. Kiedy jednak wartość długu zostanie skorygowana o różnice kursowe może się okazać, że niektórzy z wierzycieli prywatnych stracili nawet po 70 proc. pierwotnej wartości obligacji.
W ten sposób,jak wyliczył Międzynarodowy Fundusz Walutowy w roku 2020 grecki dług publiczny wyniesie 120,5 proc PKB i będzie możliwy do obsłużenia przez ten kraj, który w tym czasie powinien już osiągnąć solidny wzrost gospodarczy. Przy tym nie jest wykluczone, czy banki prywatne, które kupowały greckie obligacje nie będą musiały zaakceptować większych cięć, niż 50 proc. długu.
Budżet pod kontrolą
Te pieniądze jednak nie są podarowane. Po pierwsze posłużą Grekom do obsłużenia długu i spłat wyznaczonych na 20 marca. Bez tego Grecja musiałaby ogłosić upadłość, co fatalnie odbiłoby się nie tylko na strefie euro, ale mogłoby spowodować recesję w globalnej gospodarce. Po drugie, co jest dla rządu w Atenach bardzo upokarzające budżet tego kraju znajdzie się pod ścisłą kontrolą tzw trojki - Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Kredytodawcy chcą mieć pewność, że nie dojdzie tu to żadnych „poślizgów" w wydawaniu publicznych pieniędzy.