Huw Pill: kraje strefy euro muszą spełniać swoje obowiązki

Mimo że reformy będą bolesne w krótkim terminie, później przyniosą dobre rezultaty - mówi Huw Pill, główny europejski ekonomista Goldman Sachs

Publikacja: 17.05.2012 20:29

Huw Pill, główny europejski ekonomista Goldman Sachs

Huw Pill, główny europejski ekonomista Goldman Sachs

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

Czy strefa euro przetrwa obecny kryzys?

Odpowiedź na to pytanie jest zależna od postawy od czterech dużych krajów: Niemiec, Francji, Hiszpanii i Włoch. To ich decyzje określą, czy strefa euro przetrwa, jeśli tak to w jakiej formie i na jakim obszarze geograficznym. Jeżeli będą chciały zachować euro, będą musiały spełnić łączące się z tym obowiązki. Jakie to obowiązki? Są one dosyć oczywiste. W przypadku Niemiec chodzi o wykorzystanie ich relatywnie silnej pozycji fiskalnej w celu wsparcia systemu i zapewnienia ciągłości jego działania. Myślę, że Niemcy podjęły tę decyzję m.in. poprzez zgodę na powiększenie europejskich mechanizmów ratunkowych oraz udzielenie poparcia dla bardziej aktywnej roli Europejskiego Banku Centralnego. To była niezmiernie istotna decyzja, gdyż wskazała, że Niemcy gwarantują funkcjonowanie systemu, co czyni system o wiele bardziej stabilniejszym, niż gdyby Niemcy za nim nie stały.

Ale cierpliwość Niemców jest dosyć ograniczona...

Tak, ale nie przesadzajmy z tym. Niemcy wspierają integrację europejską od 60 lat. Kraje, które chcą reformować swoje gospodarki i podejmują intensywne działania w tym kierunku, zasługują na wsparcie. Spójrzmy na Hiszpanię i Włochy, dwa duże kraje z peryferii strefy euro, które przeprowadzają zasadnicze reformy. W punkcie kulminacyjnym kryzysu w listopadzie zeszłego roku przekroczyły Rubikon, zgadzając się na konsolidację fiskalną i reformy strukturalne. Wśród politycznych elit tych krajów, ale również w dużej części ich społeczeństw, pojawiło się zrozumienie, że wiele rzeczy musi się zmienić. Mimo że reformy będą bolesne w krótkim terminie, później przyniosą dobre rezultaty.

Jak wyglądają zadania stojące przed Francją? Czy wybór Francois Hollande'a na prezydenta Francji dużo zmieni?

Francja jest jak na razie krajem „wielkiej czwórki", który wykazał najmniejszą ochotę do zaakceptowania obowiązków płynących z członkostwa w strefie euro. Francja musi sama przejść dużą transformację gospodarczą. Nasza analiza wskazuje, że kraj ten powinien zmniejszyć wielkość sektora publicznego i przekierować swoje zasoby na rozwój sektorów związanych z eksportem. Tylko w ten sposób Francja może zmniejszyć swój deficyt handlowy, deficyt na rachunku obrotów bieżących i zająć bardziej stabilną, przyjazną dla euro pozycję jeśli chodzi o finansowanie zewnętrzne. W czasie kampanii przed francuskimi wyborami prezydenckimi trwała dyskusja nad renegocjacją paktu fiskalnego, uzupełnieniem go o aneks mówiący o pobudzeniu wzrostu. Ta debata nie dotknęła jednak fundamentalnych problemów Francji. A fundamentalnym problemem w przypadku Francji jest to, czy jej gospodarka przejdzie wystarczająco głęboką transformację. To oczywiście kwestia, która nie zostanie rozwiązana w ciągu dwóch tygodni, miesiąca, czy na czerwcowym unijnym szczycie. Trzeba będzie jednak zająć się nią w średnim terminie: 12-18 miesięcy.

Wygląda na to, że przywódcy dużych krajów strefy euro nie mają dużego pola do manewru jeśli chodzi o zmianę modelu, i położeniu większego nacisku na stymulowanie wzrostu gospodarczego...

Wielu komentatorów mówi obecnie o trudnym wyborze pomiędzy oszczędnościami fiskalnymi a wzrostem gospodarczym. Uważam, że to fałszywy wybór. Nie słyszałem, by ktokolwiek w niemieckim rządzie, Komisji Europejskiej czy Europejskim Bankiem Centralnym wypowiadał się przeciwko wzrostowi. Wszyscy chcą wzrostu. Tymczasem ludzie, którzy mówią, że można zrezygnować z oszczędności fiskalnych są ekonomicznie naiwni. We wszystkich dużych krajach strefy euro bez klarownej sytuacji w zakresie finansów publicznych nie ma mowy o wzroście. Brak równowagi w tej kwestii prowadzi do utraty zaufania i nadmiernego wzrostu kosztów finansowania. Nie traktujmy więc paktu na rzecz wzrostu jako substytutu dla paktu fiskalnego, gdyż te dokumenty de facto uzupełniają się. Wzrost jest potrzebny, by deficyty budżetowe się zmniejszały, ale konsolidacja fiskalna jest potrzebna, by stworzyć środowisko, w którym wzrost może odzyskać siłę. Pytanie nie brzmi więc: cięcia, czy wzrost?, ale jak optymalizować oszczędności fiskalne, by nie szkodzić wzrostowi. Myślę, że Europa zmierza w stronę wypracowania zdrowej kombinacji. Potrzeba tutaj ekonomicznego realizmu. W Goldman Sachs przeprowadziliśmy badania, z których wynika, że zbyt gwałtowna krótkoterminowa korekta fiskalna może być kontrproduktywna – prowadzić nie do redukcji, a do powiększenia deficytu. Spójrzmy na przykład Hiszpanii. Spodziewamy się, że jej PKB spadnie w tym roku o 1,3 proc. Jej deficyt budżetowy może więc sięgnąć 6,7 proc. PKB i będzie o blisko półtora punktu procentowego wyższy od rządowego celu. Hiszpania już dokonała bardzo dużych oszczędności fiskalnych i zbliża się do granicy po przekroczeniu której będą one kontrproduktywne. Dużym niebezpieczeństwem dla hiszpańskiego i europejskiego wzrostu jest więc to, że hiszpański rząd będzie się starał osiągnąć własny cel cięcia deficytu. To jest rozumiane przez europejskich decydentów. Duża część dyskusji wokół paktu fiskalnego dotyczy więc tego, czy luzować wymogi już teraz, czy dopuścić ich luzowanie w przyszłości a obecnie działać tak, by starać się je wypełnić.

Hiszpania jest w bardzo trudnej sytuacji. Kraj został dotknięty nie tylko przez kryzys gospodarczy i fiskalny, ale również przez kryzys bankowy. Co Hiszpania powinna robić, by wyjść z tych kryzysów?

Spodziewamy się, że Hiszpania będzie pogrążona w recesji nie tylko w tym roku, ale również w przyszłym. Idea, by w krótkim czasie przywrócić tam wzrost jest więc mirażem, zwłaszcza, że ta recesja jest w dużej mierze konieczną korektą po ekscesach przeszłości. To oczywiście ma konsekwencje fiskalne. Hiszpania musi uporządkować finanse publiczne i jednocześnie uniknąć sytuacji, w której cięcia osłabią gospodarkę i pogorszą kondycję finansów publicznych. Myślę, że to się uda osiągnąć, nawet jeśli to będzie oznaczało nieosiągnięcie przewidzianych w pakcie fiskalnym celów cięcia deficytu. Nie ma też łatwego rozwiązania problemów systemu bankowego. Słabsze banki będą musiały zostać dokapitalizowane, co powinno wymagać pieniądze spoza systemu. Może powinno być potrzebne europejskie wsparcie dla banków. Częściową odpowiedzią na ten problem może być również stworzenie europejskiego mechanizmu, który przejmowałby ryzykowne aktywa od banków. W pierwszej instancji będziemy mieli jednak prawdopodobnie wsparcie ze strony hiszpańskiego rządu dla banków, choć użycie pieniędzy z Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowych byłoby lepszym rozwiązaniem. Teraz na bezpośrednie dokapitalizowanie banków z EFSF nie pozwalają obecne procedury, ale w przyszłości może to być możliwe. Strefa euro przechodzi teraz długi proces zwiększania integracji: fiskalnej, gospodarczej i politycznej. By strefa euro była bardziej efektywna potrzebna jest taka integracja. Gdy patrzymy na euroland jako całość, ma ona nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących i nie ma bardzo dużego długu zagranicznego. Jej dług publiczny wynosi 89 proc. PKB a deficyt finansów publicznych 4,5 proc. PKB. To nie są dobre statystyki, ale na tle międzynarodowym wyglądają dobrze. Np. USA mają znacznie większy dług i deficyt. Problemem strefy euro nie jest więc brak zasobów na walkę z kryzysem, bo zasoby te istnieją. Strefa euro nie musi prosić o wsparcie MFW, USA czy Polski. Problemem jest zarządzanie. System rządzenia w UE i strefie euro nie jest wystarczająco efektywny.

Mówi Pan o konieczności zwiększenia integracji. Tymczasem wyniki dotychczasowej integracji gospodarczej w strefie euro nie wydają się zachęcające. Wzrost gospodarczy w Niemczech przez pierwszą dekadę istnienia eurolandu był bardzo niski. Przyspieszył dopiero po wybuchu kryzysu na peryferiach eurolandu. Czy dalsza integracja byłaby więc dobra dla wzrostu?

Nie należy wylewać dziecka z kąpielą. Istnieją korzyści, które należy zachować. Wspólny rynek, wspólna waluta i zacieśnianie kontaktów handlowych między europejskimi gospodarkami przyczyniły się jak dotąd do poprawy standardów życia i pobudzania wzrostu gospodarczego w Europie. Pamiętajmy, że kraje Europy Zachodniej nie doświadczą, głównie z przyczyn demograficznych, silnego trendu wzrostowego w ciągu następnych 20-30 lat. Trend wzrostowy oceniamy w przypadku Niemiec na 1,5 proc. rocznie. Niemcy nie mają więc szans by stać się nowymi Chinami, ani nawet nowymi USA. Trzeba więc przyjąć bardziej realistyczne oczekiwania co do wzrostu. Niemcy będą jednak rozwijać się pod koniec tego roku w tempie zbliżonym do oszacowanego przez nas trendu wzrostowego, bezrobocie jest u nich najniższe od 20 lat a ich gospodarka jest w dosyć dobrym stanie. Oczywiście sytuacja na peryferiach jest odmienna. Strefa euro jako całość wyjdzie jednak z recesji w przyszłym roku. Nie można więc mówić, że euro tłumi wzrost, bo w przeszłości kraje strefy euro rozwijały się stosunkowo szybko i tak będzie też w przyszłości.

Czy strefa euro przetrwa obecny kryzys?

Odpowiedź na to pytanie jest zależna od postawy od czterech dużych krajów: Niemiec, Francji, Hiszpanii i Włoch. To ich decyzje określą, czy strefa euro przetrwa, jeśli tak to w jakiej formie i na jakim obszarze geograficznym. Jeżeli będą chciały zachować euro, będą musiały spełnić łączące się z tym obowiązki. Jakie to obowiązki? Są one dosyć oczywiste. W przypadku Niemiec chodzi o wykorzystanie ich relatywnie silnej pozycji fiskalnej w celu wsparcia systemu i zapewnienia ciągłości jego działania. Myślę, że Niemcy podjęły tę decyzję m.in. poprzez zgodę na powiększenie europejskich mechanizmów ratunkowych oraz udzielenie poparcia dla bardziej aktywnej roli Europejskiego Banku Centralnego. To była niezmiernie istotna decyzja, gdyż wskazała, że Niemcy gwarantują funkcjonowanie systemu, co czyni system o wiele bardziej stabilniejszym, niż gdyby Niemcy za nim nie stały.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy