Rosyjskie antyki podbiją Warszawę

W antykwariatach lub galeriach czekają atrakcyjne przedmioty we wszystkich przedziałach cenowych

Publikacja: 06.06.2012 01:21

Zbliżają się wakacje, w wolnych chwilach warto osobiście odwiedzać salony. Tym bardziej, że nie wszystkie krajowe firmy mają swoje strony w Internecie. Rosną obroty na światowym rynku. U nas panuje stagnacja, ale nie z powodu braku pieniędzy, tylko z uwagi na niedojrzałość  lokalnego rynku.

Oferta jest bogata i różnorodna. W warszawskim salonie Sopockiego Domu Aukcyjnego (www.sda.pl) 8 czerwca rozpocznie się sprzedażna wystawa ok. 150 antyków z carskiej Rosji, w cenach od 320 zł do 36 tys. zł. To najczęściej wyroby ze srebra  lub porcelany z drugiej połowy XIX w. Efektownie wygląda srebrna łopatka do ryb z 1899 roku, ozdobiona pięknym szczupakiem (1,6 tys. zł). Można kupić porcelanowy flakon do perfum lub ociekające złotem zabytkowe filiżanki. Na 18 tys. zł wyceniono papierośnicę sygnowaną przez cenionego złotnika Chlebnikowa. Czy tę ofertę przygotowano z myślą o rosyjskich kibicach piłkarskich, którzy odwiedzą Warszawę?

W sąsiedztwie, w Antykwariacie Jubilerskim Jacka Zięty, obejrzeć warto francuski karnet balowy z 1780 roku. To rodzaj papierośnicy ze złota i laki, na zewnątrz ozdobionej kwiatami w technice emalii. W środku są dwie jakby karteczki z kości słoniowej i oryginalny ołóweczek. Elegancka pani zapisywała nim na kości słoniowej nazwiska kawalerów, którzy prosili ją do tańca. Dzięki temu nie myliła kolejności. Taki relikt dawnej obyczajowości to wielka rzadkość (kosztuje 10 tys. zł).

Firma Jacka Zięty nie ma własnej strony internetowej. A nawet gdyby miała, to co?  Czy przez Internet dostrzeżemy urodę takiego przedmiotu, poczujemy jego smak? Z relacji antykwariuszy wynika, że ponad 50 proc. oferty kupowane jest przez Internet. Dotyczy to nawet wysokich cen. Klienci uważają, że w antykwariatach zasiedziałych na rynku nie muszą sami oglądać obrazów, szabel, porcelany, książek, bo mogą zaufać opisowi. Co w ten sposób tracą klienci?

Stołeczny antykwariat numizmatyczny Pawła Niemczyka (www.numizmatyka.waw.pl) kilka dni temu rozpoczął internetową aukcję rynkowej rzadkości, to znaczy kompletu monet Wolnego Miasta Gdańska (bez monet złotych). Licytacja każdej monety rozpoczyna się od złotówki, choć ich aktualna rynkowa wartość wynosi od 400 zł do ok. 28 tys. zł. Nie ma obawy, że monety nie osiągną oczekiwanych cen. To typowe pewniaki. Niskie ceny wywoławcze rozgrzewają uczestników licytacji.

Oferta jest atrakcyjna z wielu powodów. Monety są w idealnym stanie, spełniają pod tym względem surowe amerykańskie kryteria oceny. Dodatkowo monety mają bardzo dobrą proweniencję. To kolekcja tworzona przez 30 lat, gdzie kolekcjoner ostro selekcjonował poszczególne numizmaty w miarę pozyskiwania lepszych stanów. Aukcja odbywa się w Internecie, jednak kolekcjonerzy osobiście odwiedzają antykwariat, żeby nacieszyć oczy unikatami w idealnym stanie.

Rosną obroty na światowym rynku sztuki i antyków. Informuje o tym raport zamieszczony w ostatnich dniach na stronie Stowarzyszenia Antykwariuszy Polskich (www.antykwariusze.pl).

Nasz rynek od kilku lat przeżywa stagnację. Moim zdaniem nie tylko z powodu kryzysu ekonomicznego, ale bardziej z powodu niedojrzałości tego rynku, w tym ze specyficznej (wadliwej?) struktury zakupów. Po 1989 roku na polskim rynku kupowane jest przede wszystkim lub wyłącznie malarstwo. W dodatku nieliczne nazwiska, marketingowo wykreowane przez antykwariuszy. Rynek hamuje, jeśli tych nazwisk braknie w aktualnej ofercie.

Handel codzienny wegetuje w cieniu handlu aukcyjnego. Antykwariusze towar na aukcję wybierają każdorazowo z krajowych antykwariatów. Paradoks polega na tym, że klienci aukcji na licytacjach ostro przepłacają towar, który na co dzień mogliby kupić znacznie taniej w antykwariacie. Warto ruszyć w teren, również dla relaksu.

Ciekawe wyjaśnienie stagnacji w rozmowie podał nam Marek Lengiewicz z Domu Aukcyjnego Rempex. – Nasze środowisko zawodowe przesadziło z wmawianiem klientom, że kupowanie sztuki gwarantuje automatyczny zysk. To zniechęciło część klientów, bo nigdzie na świecie na nie ma takiej gwarancji. Ważniejsze w kupowaniu sztuki są moim zdaniem codzienne przeżycia oraz zysk wizerunkowy. Osoba zamożna kupuje drogie auto,  ponieważ pełni ono funkcję reprezentacyjne, odpowiada wysokiemu statusowi zawodowemu czy społecznemu nabywcy. Powinniśmy informować, że tak samo sztuka buduje wizerunek, ponieważ wszędzie na świecie ludzie bogaci i wpływowi dla zyskania wysokiego prestiżu, otaczają się sztuką – mówi Marek Lengiewicz.

O tym, że kupowanie sztuki i antyków jest źródłem wysokiego prestiżu, informuje książka Sarah Thornton pt. „Siedem dni w świecie sztuki". Ten światowy bestseller o kolekcjonerstwie i rynku sztuki wydała właśnie galeria Appendix 2 Pawła Sosnowskiego (www.appendix2.com).

Wybierzmy się się jeszcze pod Wawel.  W Desie warto przynajmniej obejrzeć obraz klasyka Grupy Krakowskiej Kazimierza Mikulskiego. To kompozycja „Narodziny II" z 1997 roku (54 na 44 cm), która kosztuje 65 tys. zł. Małgorzata Lalowicz zapewnia, że przed kryzysem obraz miałby cenę ok. 80-90 tys. zł. Faktem jest, że obraz posiada wszystkie najlepsze cechy, za które cenimy artystę.

Z kolei w krakowskiej Space Gellery (www.spacegallery.com.pl) możemy kupić np. projekty strojów teatralnych autorstwa Jana Marcina Szancera (ceny od 450 zł  do 2,5 tys. zł).  Możemy w ten sposób zapoczątkować kolekcję projektów scenograficznych lub strojów, które zwykle mają wielką wartość malarską, a są istotnie tańsze niż  malarstwo sztalugowe tych samych artystów. W Polsce nie istnieje rynek na tego typu sztukę. Ceny zwykle są szokująco niskie. Dzieła te zwykle są bardzo dekoracyjne. Ma tym większą magiczną wartość, gdy pochodzi z ważnego przedstawienia lub filmu, co zwykle potwierdzają  autorskie odręczne adnotacje. Niektóre projekty, zwłaszcza strojów operowych, są tak bogate w szczegóły, że idealnie nadają się na elegancki prezent.

Możemy tak objechać cały kraj i w wielu antykwariatach znajdziemy tanie lub interesujące rzeczy. Na koniec zajrzyjmy do Bielska Białej do antykwariatu Leszka Wąsa, który specjalizuje się w handlu rzemiosłem artystycznym o muzealnej nieraz wartości. Żeby nie przesadzać z wydatkami, wybieramy z bogatej oferty tajemniczy kubek srebrny z wmontowaną w dno dwuzłotówką  z powstania listopadowego 1831 roku (650 zł). Powstańcy w pierwszej kolejności wybili polską walutę, aby zastąpić carskie ruble. Kogo dziś może zainteresować ta patriotyczna pamiątka? Kto o niej się dowie, skoro kupujemy najczęściej tylko przez Internet, a antykwariat Leszka Wąsa nie ma swoje strony?

Zbliżają się wakacje, w wolnych chwilach warto osobiście odwiedzać salony. Tym bardziej, że nie wszystkie krajowe firmy mają swoje strony w Internecie. Rosną obroty na światowym rynku. U nas panuje stagnacja, ale nie z powodu braku pieniędzy, tylko z uwagi na niedojrzałość  lokalnego rynku.

Oferta jest bogata i różnorodna. W warszawskim salonie Sopockiego Domu Aukcyjnego (www.sda.pl) 8 czerwca rozpocznie się sprzedażna wystawa ok. 150 antyków z carskiej Rosji, w cenach od 320 zł do 36 tys. zł. To najczęściej wyroby ze srebra  lub porcelany z drugiej połowy XIX w. Efektownie wygląda srebrna łopatka do ryb z 1899 roku, ozdobiona pięknym szczupakiem (1,6 tys. zł). Można kupić porcelanowy flakon do perfum lub ociekające złotem zabytkowe filiżanki. Na 18 tys. zł wyceniono papierośnicę sygnowaną przez cenionego złotnika Chlebnikowa. Czy tę ofertę przygotowano z myślą o rosyjskich kibicach piłkarskich, którzy odwiedzą Warszawę?

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy