Teoretycznie pięć lat to okres, w którym inwestycje w akcje powinny przynieść zyski. Taki wniosek można wyciągnąć, np. czytając biuletyny funduszy inwestycyjnych. W kartach większości funduszy akcji można przeczytać, że rekomendowany okres inwestycji wynosi 3 – 5 lat.
Tymczasem po raz kolejny okazuje się, że niezwykle ważny jest moment rozpoczęcia inwestycji. W połowie 2007 roku dość powszechna była opinia, że akcje są przewartościowane, a trwająca ponad cztery lata hossa dobiega końca. Już wtedy ze światowej gospodarki płynęły sygnały, że przesilenie jest blisko. Pisaliśmy o tym również na łamach „Moich Pieniędzy".
Ale właśnie w tamtym okresie wpłaty do funduszy agresywnych były rekordowo wysokie (ponad 5 mld zł miesięcznie). Nawet głęboka korekta latem 2007 r. nie zniechęciła inwestorów. W październiku znów wpłacili do funduszy prawie 1,8 mld zł (w tym większość do akcyjnych).
Jak to się skończyło, wszyscy wiedzą. Korekta przerodziła się w głęboką bessę, która pochłonęła oszczędności inwestujących najpóźniej. W ciągu pięciu lat z funduszy inwestycyjnych wyparowało ponad 15,6 mld zł, czyli około 3,5 proc. wartości akcji pozostających obecnie w wolnym obrocie na warszawskiej giełdzie.
Obecna sytuacja jest prawie lustrzanym odbiciem tamtej. Gospodarka globalna, a także polska słabną; wtedy notowaliśmy rekordowe zwyżki PKB. Stopy procentowe obecnie spadają, obniżając dochodowość lokat czy obligacji skarbowych; pięć lat temu stopy rosły. W 2007 r. akcje były już skrajnie przewartościowane; dziś wskaźniki rynkowe są na korzystnym poziomie.