Rok temu analitycy domów maklerskich wydających rekomendacje dla spółek sugerowali, że sytuacja na warszawskiej giełdzie się poprawi i będziemy obserwować wzrost indeksów. I tak się stało. Gorzej było ze wskazaniami, na jakie konkretnie spółki postawić, a jakich lepiej unikać. Tylko nieco ponad połowa wydanych rekomendacji okazała się trafna.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy akcje na warszawskim parkiecie podrożały średnio o ponad 22 proc. Kursy papierów małych i średnich spółek wzrosły jeszcze bardziej, o ponad 30 proc. Rok temu tendencję tę analitycy wydający rekomendacje przewidzieli dobrze.
Spośród 60 raportów, jakie ujrzały światło dzienne w maju i pierwszych dniach czerwca ubiegłego roku, prawie 70 proc. jednoznacznie wskazywało, by kupować akcje. Tylko cztery raporty sugerowały: sprzedaj. W pozostałych akcjom wystawiono ocenę: trzymaj bądź akumuluj.
Mało tego. Gdy spojrzymy na ceny docelowe i notowania spółek w dniu wydawania rekomendacji, to zauważymy, że sugerowana średnia zmiana cen niemal idealnie pokrywała się ze zmianą indeksu WIG (22,3 proc.).
Obraz nie do końca jest jednak różowy. Po raz kolejny okazało się bowiem, że skuteczność rekomendacji wynosi zaledwie około 55 proc. Taki stan utrzymuje się od dłuższego czasu, bez względu na to, czy na giełdzie mamy hossę, czy bessę.