Największy na świecie armator statków wycieczkowych zmniejszył w II kwartale o 30 proc. zysk netto z powodu serii głośnych wpadek na morzu i uprzedził, że w tym kwartale może mieć straty. Kurs jego akcji zniżkował w Londynie nawet o 7,5 proc.
Amerykańsko-brytyjsko-panamska spółka, z siedzibami w Doral na Florydzie i w Southampton (notowana na Wall Street i LSE) podała, że w kwartale kończącym się 31 sierpnia jej zysk netto zmalał do 934 mln dol. z 1,33 mld rok wcześniej. Obroty wzrosły minimalnie, do 4,73 mld dol., podczas gdy rynek liczył na 4,65 mld. Seria incydentów na morzu wpłynęła na zmniejszenie popytu, co zmniejszyło rentowność kabin.
W lutym „Carnival Triumph" dryfował po Zatoce Meksykańskiej po pożarze w maszynowni, który pozbawił statek napędu i prądu. W marcu problem z silnikiem w „Carnival Dream" unieruchomił go w St. Maarten. Rentowność netto ze sprzedaży biletów zmalała o 4,6 proc., rozrywek na pokładzie o 1 proc., a sprzedaży ogółem o 3,8 proc. Spółka uprzedziła, że w bieżącym kwartale zysk na akcje może wynieść od minus 3 centów do plus 3 centów. Analitycy liczyli na zysk 9 centów.
Jamie Katz z Morningstar uznał prognozę za rozczarowującą, bo inwestorzy liczyli na poprawę po dwóch słabych sezonach. Morgan Stanley, UBS, Exane, BNP Paribas i Natixis obniżyły rekomendacje i ceny docelowe akcji.