Krawczyk wymienia kilka powodów, dla których fundusz nie zdecydował się na podniesienie ceny. Według niego nie jest to praktykowane na innych rynkach giełdowych, a ponadto model biznesowy ATM odbiega od standardów na rynkach rozwiniętych.
- W mojej ocenie problemem ATM jest to, że stoi on na dwóch nogach: kolokacji i transmisji danych. Wielokrotnie spotykaliśmy się z największymi światowymi graczami na rynku kolokacji i każdy z nich mówi, że biznes kolokacyjny musi być neutralny i nie może dostarczać usługi telekomunikacyjnej, ponieważ mówiąc bardzo obrazowo - klient, który stawia "szafę" nie chce być jednocześnie swoistym "zakładnikiem cenowym" podłączenia jej do internetu - powiedział.
- Branża na zachodzie wykształciła model, w którym każde data center ma nieograniczoną liczbę dostawców internetu, więc dostęp do niego można kupić po najbardziej konkurencyjnych cenach. Co więcej klienci globalni mają umowy ramowe na korzystanie z sieci, więc naturalne jest dla nich, że przychodząc do Polski chcą "neutralnego" data center z dostępem do "swojego" dostawcy transmisji - dodał.
Jego zdaniem jest to główny powód, z powodu którego spółce może być trudno pozyskać inwestora. - Aby ATM był atrakcyjnym celem dla inwestora branżowego, musiałby najpierw wydzielić część telekomunikacyjną. Znacznie ułatwiłoby to znalezienie kupca - powiedział.
Uważa też, że kolokacyjny biznes i biznes transmisji danych są różnie wyceniane.
- Wezwanie nie doszło do skutku ze względu na inną percepcję wartości spółki w naszych oczach i w oczach jej akcjonariuszy. Dwa różne segmenty branży telekomunikacyjnej, w których działa spółka, wymagają skrajnie innej wyceny przez inwestorów" - powiedział.