Kto jest ubezpieczony w pełni, kto w ogóle

Jakie składki płacimy od różnych form umów o pracę.

Aktualizacja: 06.10.2016 08:22 Publikacja: 05.10.2016 19:00

Kto jest ubezpieczony w pełni, kto w ogóle

Foto: shutterstock

Zakład Ubezpieczeń Społecznych prowadzi przegląd emerytalny w imieniu rządu Beaty Szydło. W zeszłym tygodniu na konferencji naukowej wstępnie zaproponowano wprowadzenie nowego, stażowego, kryterium uprawniającego do otrzymania emerytury minimalnej. Ma być to przynajmniej 15 lat opłacania składek przez kobiety i 20 lat przez mężczyzn.

Różnica między tą propozycją a obecnymi przepisami polega na tym, że teraz aby dostać minimalne świadczenie, kobiety muszą mieć 22-letni staż ubezpieczeniowy, a mężczyźni 25-letni. Z tym że obecnie jedną trzecią tego stażu mogą stanowić lata, kiedy byliśmy ubezpieczeni, ale nie płaciliśmy składek (ze względu na naukę, wychowanie dzieci). Jeśli ktoś ma taki staż, to dostanie przynajmniej emeryturę minimalną, bez względu na to, ile wpłacił składek. Jeśli nie ma odpowiedniego stażu, jego świadczenie może być niższe niż minimalne, może wynosić np. 250 zł czy nawet 100 zł miesięcznie.

Według nowej propozycji byłoby tak: nie masz stażu, nie masz minimalnej emerytury. Dostajesz jednorazowo w gotówce sumę wynikająca z tego, ile wpłaciłeś składek i jak były one waloryzowane.

To wstępna propozycja, ale wynika z niej, że politycy dążyć będą do uszczelnienie obowiązkowego systemu emerytalnego. Coraz częściej i dobitniej podkreślają, że potrzebna jest edukacja emerytalna oraz że każdy powinien pamiętać także o indywidualnym, dodatkowym i dobrowolnym zabezpieczeniu (czyli o tym, co teraz nazywamy III filarem).

A jakie możliwości daje system obowiązkowy? W przypadku ubezpieczeń społecznych ważne jest to, jaką mamy umowę o pracę i ile tych umów mamy. Inne powinności ubezpieczeniowe ma osoba, która pracuje tylko na podstawie umowy o dzieło, a inne ta, która równocześnie ma etat (umowę o pracę) i umowę o dzieło.

Umowa o dzieło

Najprostsza jest ocena umów o dzieło. Nie podlegają ubezpieczeniom obowiązkowym (ani społecznym, ani zdrowotnym). To oznacza, że od takiej umowy nie możemy zapłacić składek, nawet jeśli chcemy.

Nie mamy ochrony emerytalnej, rentowej, chorobowej (nie dostaniemy pieniędzy, gdy zachorujemy), ani zdrowotnej (nie mamy prawa do korzystania z pomocy medycznej w ramach NFZ). Jedyne co możemy, to ubezpieczyć się dobrowolnie (pisaliśmy o tym 22 września 2016 r., tekst dostępny w mojepieniadze.rp.pl). Jeśli zaś ktoś z naszej najbliższej rodziny (mąż, żona, rodzice w przypadku dzieci uczących się) płaci składkę na NFZ, może nas zdrowotnie ubezpieczyć jako członka rodziny.

Umowa o pracę

Pełną ochronę ubezpieczeniową daje umowa o pracę. Od niej płacimy pięć składek: emerytalną, rentową, wypadkową i chorobową (świadczenia wypłacane wtedy, gdy zachorujemy i jesteśmy na zwolnieniu lekarskim, ale także zasiłki rodzicielskie) oraz zdrowotną (uprawnia do korzystania z opieki medycznej w ramach NFZ).

Składki odprowadza się od całości wynagrodzenia. Jedyne ograniczenie dotyczy bardzo wysokich pensji. Jeśli ktoś zarobi równowartość 30 przeciętnych wynagrodzeń w gospodarce z roku poprzedniego (w tym roku jest to 121 650 zł), to przestaje płacić składkę emerytalną.

To ograniczenie wynika stąd, że istnieje także limit wynagrodzeń, od których obliczana jest emerytura czy renta inwalidzka. Nawet jeśli ktoś zarabiał pięciokrotność przeciętnego wynagrodzenia, to jego świadczenie obliczane jest od kwot równych 2,5–krotności płacy (czyli właśnie od wysokości 30 przeciętnych wynagrodzeń w gospodarce).

Obowiązek płacenia składek od pełnej pensji jest jedną z przyczyn dużej różnicy między płacą netto (czyli tym co dostajemy) a brutto (czyli tym co mamy zapisane w umowie o pracę. Składki na ubezpieczenia płacą zarówno pracownik, jak i pracodawca.

Z płacy brutto na ubezpieczenia pobierana jest „pracownicza" część składek, czyli:

- połowa składki emerytalnej (9,76 proc. wynagrodzenia),

- mniejsza część składki rentowej (1,5 proc. wynagrodzenia) – pracodawca płaci dodatkowo 6,5 proc.,

- cała składka wypadkowa (2,45 proc. płacy),

- cała składka zdrowotna (tę oblicza się już po odjęciu od płacy brutto składek na ubezpieczenia społeczne) – 9 proc.

W przypadku składki zdrowotnej warto pamiętać, że 7,75 proc. odliczane jest od podatku.

Co to wszystko oznacza? Jeśli ktoś ma umowę o pracę opiewającą na minimalne wynagrodzenie, to w tym roku jego płaca brutto wynosi 1800 zł, a netto 1355,69 zł. Różnica wynika z konieczności płacenia składek ubezpieczeniowych oraz podatku dochodowego.

Pracownik na ubezpieczenia społeczne zapłaci 253,64 zł miesięcznie (łączna kwota składek z częścią pracodawcy to 587,75 zł). Ubezpieczenie zdrowotne kosztuje miesięcznie 143,67 zł, z tego 123,72 zł odliczane jest od podatku.

Samozatrudnienie

Pełną ochronę ubezpieczeniową daje też samozatrudnienie. Większość osób prowadzących firmy płaci składki minimalne. W przypadku ubezpieczenia społecznego (składki: emerytalna, rentowa, wypadkowa i chorobowa – ta jest dobrowolna) za podstawę przyjmuje się 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia prognozowanego na dany rok, a w przypadku składki na NFZ – 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia z roku poprzedniego.

W tym roku obciążenia wynoszą:

- składka emerytalna – 474,92 zł,

- składka rentowa – 194,64 zł,

- składka chorobowa (dobrowolna) – 59,61 zł,

- składka wypadkowa – 43,79 zł,

- składka zdrowotna – 288,95 zł.

Takie kwoty samozatrudniony musi odprowadzać co miesiąc bez względu na to, czy ma zysk (i w jakiej wysokości) czy stratę.

Uwaga: w lepszej sytuacji są osoby, które dopiero otworzyły biznes. Przez dwa lata płacą niższe składki, bo obliczane od 30 proc. minimalnego wynagrodzenia brutto. W 2016 r. podstawa wynosi 555 zł.

Taka preferencja nie istnieje w przypadku ubezpieczenia zdrowotnego. Samozatrudniony bez względu na to, jak długo prowadzi firmę, musi płacić co miesiąc 288,95 zł. Może oczywiście odliczyć od podatku 248,82 zł.

Umowy zlecenia

Umowy zlecenia nie dają ochrony ubezpieczeniowej studentom (z czego gremialnie korzystają pracodawcy podpisujący takie umowy z żakami), bo nie płaci się wtedy składek. Uwaga: jest jeden wyjątek, gdy młody człowiek ma licencjat i nie rozpoczął jeszcze studiów magisterskich.

A co z pozostałymi umowami zleceniami? Jeśli jest to nasze oficjalne jedyne źródło utrzymania, to obowiązkowo płacimy składki: emerytalną, rentową, wypadkową i zdrowotną. Chorobowa jest dobrowolna. Składki płacone są od pełnej wysokości (brutto) umowy oraz dzielone między tego, kto zlecenie wykonuje i tego, który je przyjmuje. Podział jest taki sam jak w przypadku umów o pracę.

Jak główkują przedsiębiorcy

W ubezpieczeniach społecznych obowiązuje zasada zbiegu tytułów do ubezpieczenia. Niekiedy płacimy składki od wszystkich umów, jakie zawarliśmy, w innych sytuacjach – tylko od niektórych. Te możliwości skrzętnie wykorzystują przedsiębiorcy.

Na przykład nie płaci się składki od umowy o dzieło, jeśli jest to umowa samodzielna, ale jeśli podpisujemy ją z własnym pracodawcą lub jest wykonywana na rzecz własnego pracodawcy, to powinniśmy zapłacić składki. Przedsiębiorcy omijają ten przepis w ten sposób, że „rozbijają" umowy na kilka firm. Z jedną podpisujemy umowę o dzieło, z inną – umowę o pracę.

Do niedawna furtką na omijanie obowiązku ubezpieczeniowego było mnożenie umów zlecenia. Pracownik (zleceniobiorca), z którym zawarto więcej niż jedną umowę-zlecenie, miał opłacane składki na ubezpieczenia społeczne przez płatnika (zleceniodawcę) tylko od jednej umowy – zwykle na niższą kwotę. Od tego roku mamy płacić składki od umów (bez względu na to, ile ich podpisaliśmy) tak, by kwota naliczenia wyniosła co najmniej wartość minimalnego wynagrodzenia.

Warto też wiedzieć, co się dzieje z obowiązkiem ubezpieczenia, gdy pracujemy na etacie i mamy inne umowy cywilno–prawne lub np. prowadzimy działalność gospodarczą i ktoś dodatkowo proponuje nam zlecenia.

Jeśli umowę zlecenie podpisze z nami nasz pryncypał, zapłacimy składki z obu tytułów. Jeśli jest to inny przedsiębiorca, nie musimy płacić składek od zlecenia pod warunkiem, że umowa o pracę zawarta jest przynajmniej na minimalne wynagrodzenie.

Jeszcze bardziej skomplikowana jest sytuacja, gdy jesteśmy samozatrudnieni i mamy umowy zlecenia (dotyczące innej działalności). Tu ważne jest, co było najpierw (samozatrudnienie czy zlecenie) i na jaką kwotę opiewa umowa zlecenia.

Warto każdą indywidualną sprawę sprawdzić w poradniku, jaki znajduje się na stronie www.zus.pl – „Zasady podlegania ubezpieczeniom społecznym i ubezpieczeniu zdrowotnemu oraz ustalania podstawy wymiaru składek osób wykonujących pracę na podstawie umów cywilnoprawnych" (www.zus.pl/pliki/poradniki).

Warto pamiętać, że zasada zbiegu tytułów do ubezpieczenia nie dotyczy daniny na powszechne ubezpieczenie zdrowotne; składkę płacimy zawsze, jeśli umowa podlega ubezpieczeniom.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych prowadzi przegląd emerytalny w imieniu rządu Beaty Szydło. W zeszłym tygodniu na konferencji naukowej wstępnie zaproponowano wprowadzenie nowego, stażowego, kryterium uprawniającego do otrzymania emerytury minimalnej. Ma być to przynajmniej 15 lat opłacania składek przez kobiety i 20 lat przez mężczyzn.

Różnica między tą propozycją a obecnymi przepisami polega na tym, że teraz aby dostać minimalne świadczenie, kobiety muszą mieć 22-letni staż ubezpieczeniowy, a mężczyźni 25-letni. Z tym że obecnie jedną trzecią tego stażu mogą stanowić lata, kiedy byliśmy ubezpieczeni, ale nie płaciliśmy składek (ze względu na naukę, wychowanie dzieci). Jeśli ktoś ma taki staż, to dostanie przynajmniej emeryturę minimalną, bez względu na to, ile wpłacił składek. Jeśli nie ma odpowiedniego stażu, jego świadczenie może być niższe niż minimalne, może wynosić np. 250 zł czy nawet 100 zł miesięcznie.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko