– Ustalamy już szczegóły porozumienia. Jeszcze dzisiaj zakład powinien wrócić do pracy – mówił nam we wtorek po południu Grzegorz Ilnicki, pełnomocnik Zarządu Krajowego OPZZ Konfederacja Pracy, który reprezentuje strajkujących od tygodnia pracowników fabryki Paroc w wielkopolskim Trzemesznie. Jak zaznacza, dyrekcja zakładu należącego do amerykańskiej grupy Owens Corning zgodziła się na postulaty pracowników – w tym na waloryzację wynagrodzeń, podwyżkę dodatków stażowych i zatrudnienie na umowy o pracę osób z 12-miesięcznym stażem.
Strajk w fabryce Paroc, która jest dużym producentem kamiennej wełny mineralnej dla budownictwa, to widoczny przykład nasilającej się presji na wzrost płac, którą dodatkowo podbija wysoka inflacja. Nie bez powodu jednym z żądań pracowników była waloryzacja wynagrodzeń w tym roku o co najmniej 250 zł albo o poziom inflacji, zaś w ciągu trzech lat – w sumie o 850 zł.
Wprawdzie ekonomiści i przedstawiciele agencji zatrudnienia zaznaczają, że głównym powodem prawie 10-proc. wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw w ostatnich miesiącach jest silne odbicie gospodarki i coraz większy niedobór pracowników, ale przyznają, że nie bez znaczenia są też rosnące koszty życia. Nawet jeśli ceny artykułów konsumpcyjnych idą w górę wolniej (o 4,4 proc.) niż przeciętne płace, to ten wzrost zachęca wielu Polaków do zmiany pracy w poszukiwaniu wyższego wynagrodzenia.
Jak przypomina Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy, zmiana pracodawcy jest w Polsce najbardziej skutecznym sposobem uzyskania podwyżki. Potwierdza to analiza firmy rekrutacyjnej Antal. Według niej średni poziom wynagrodzeń w ofertach składanych specjalistom i menedżerom jest teraz średnio o 25 proc. wyższy niż w ubiegłym roku, a na niektórych stanowiskach, np. w IT, sięga 40 proc. W czerwcowym badaniu agencji zatrudnienia Randstad już 45 proc. osób, które zmieniły w ostatnich sześciu miesiącach pracę, jako powód tej zmiany wskazało wyższe wynagrodzenie u nowego pracodawcy.
Jak zaznacza Paweł Wojciechowski, wiceprezydent i główny ekonomista Pracodawców RP, presji płacowej sprzyja polityka rządu i NBP, który zwleka z podniesieniem stóp procentowych. Z kolei rząd wspiera politykę rosnących transferów społecznych, nie przeciwdziałając wzrostowi cen energii, żywności czy mieszkań. Wszystkie te działania prowadzą do wzrostu oczekiwań inflacyjnych, a te naturalnie muszą prowadzić do zwiększania presji płacowej – co nie jest trudne, zważywszy na problemy z podażą pracy.