– Talent nie jest konieczny, jak się powszechnie sądzi – mówi prof. Barbara Kamińska z Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. – Zdolność do muzykowania jest u człowieka tak samo naturalna jak zdolność do nauki mowy. Tak naprawdę początki muzykowania widać już w dziecięcym gaworzeniu. Współczesna nauka uważa, że ok. 90 proc. dzieci potrafi czysto śpiewać i grać na instrumentach, przynajmniej amatorsko. Jednak potrzeba tu odpowiedniej stymulacji. Przede wszystkim częstego kontaktu z muzyką i osłuchania – wyjaśnia prof. Kamińska
Zdaniem psychologów to tak jak z nauką mowy. Nie da się poznać żadnego z języków, nie obcując z nim. Czy dziecko w ogóle nauczyłoby się ludzkiej mowy, pozostając od niej w izolacji?
Nie bez znaczenia jest jakość prezentowanej dzieciom muzyki. Badacze polecają nie tylko tę popularną, choć dzięki prymitywnej melodyce najłatwiej wpada w ucho. Mówią, że lepszy jest jazz czy muzyka poważna. Osłuchanie stopniowo wyostrza smak. Z czasem pozwala usłyszeć doskonałość fraz, które jeszcze niedawno zgrzytały w uszach.
– Trzeba dziecku pokazać różnorodne gatunki i style muzyczne – radzi Małgorzata Sierszeńska-Leraczyk, psycholog muzyki z Akademii Muzycznej w Poznaniu. – Także te niełatwe w odbiorze. Nie deprecjonuję ani muzyki ludowej, ani wartościowej “rozrywki” – mówi.
– Poprzestając jednak na medialnych przebojach i popularnych piosenkach, prezentujemy dziecku jedynie namiastkę świata muzyki. To tak, jakbyśmy przez całe życie mówili do dzieci wyłącznie gwarą.