W ubiegłym roku z inicjatywy Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji toczyła się publiczna debata nad zjawiskiem terminacji połączeń w sieciach komórkowych za pośrednictwem urządzeń abonenckich. Od wielu lat umożliwiają one terminację w sieciach mobilnych po stawkach on-net zamiast po znacznie wyższych stawkach interkonektowych. Na mniejszą bądź większą skalę z tej możliwości korzystała większość telekomów w Polsce.
- Zagadnienie to było wnikliwie badane w latach poprzednich. Obserwacja rynku wskazywała na opłacalność tego procederu m.in. ze względu na zbyt wysokie stawki za zakończenie połączenia w sieciach komórkowych. Prezes UKE w 2009 roku wydał szereg decyzji obniżających te stawki co spowodowało dużo mniejszą, a praktycznie brak opłacalności finansowej prowadzonej działalności z wykorzystaniem urządzeń FCT - mówi Tomasz Kuliński, dyrektor Departamentu Kontroli i Egzekucji w UKE. Faktycznie, w ciągu trzech lat stawki MTR zmalały z 0,60-0,65 zł za minutę do 0,17 zł za minutę dziś.
- Według mojej wiedzy rzeczywiście to zjawisko ma dzisiaj znacznie mniejsza skalę - mówi Jerzy Sadowski, wiceprezes Polskiej Izby Teleinformatyki i Telekomunikacji (PIIT) do spraw komunikacji mobilnej. Mimo tego jeszcze w maju 2009 Izba wskazywała UKE, że powinien podjąć działania w przypadku dwóch małych przedsiębiorców telekomunikacyjnych (Multicard i Webcall), u których przeprowadzone jeszcze w 2008 r. kontrole UKE wykazały terminowanie połączeń przez FCT. Termnowanych oczywiście na zlecenie większych operatorów telekomunikacyjnych, którzy wolą się trzymać dyskretnie w cieniu. Urząd nie odniósł się jeszcze do uwag PIIT.
- Być może zjawisko terminacji przez FCT zostało ograniczone, ale nie zostały zlikwidowane okoliczności w oparciu o które Izba uznaje, że ma ono charakter działań nielegalnych - mówi Piotr Kuriata z Grupy Roboczej Operatorów Telekomunikacyjnych PIIT. Według grupy na każdy zgłoszony przez operatora przypadek podejrzenia używania urządzeń FCT, UKE powinien podjąć działania prawne poprzedzone kontrolą podejrzanego podmiotu. Urząd, jak mówi dyrektor Tomasz Kuliński, nie odebrał w tym roku żadnej skargi od operatorów, co nie znaczy że zjawisko terminacji przez FCT nie istnieje. Może się o tym przekonać wielu abonentów telefonii komórkowej, kiedy odbierają połączenie F2M - inicjowane nawet u dużego operatora telekomunikacyjnego - bez identyfikacji numerów. Duże sieci nie stawiają oczywiście własnych „farm kart SIM", ale korzystają z małych firm. Do nich ostatecznie pukują kontrolerzy UKE.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że dyskusja nad penalizacją zjawiska w Prawie telekomunikacyjnym, czego w ubiegłym roku domagała się PIIT zupełnie ucichła. Na terminacji przez FCT jest coraz mniej do zyskania, coraz mniejsze są też straty operatorów. Ściganie efemerycznych firm, które się tym zajmują coraz mniej się opłaca. Dalszy, a nieuchronny, spadek MTR wygasi zjawisko terminacji poza punktami styku z sieciami mobilnymi zupełnie.