Chociaż dzisiejszą zwyżkę WIG-u trudno uznać za spektakularną (indeks zyskał 1,03 proc.), to jest to kolejny kroczek w ramach trwającej od 11 miesięcy hossy. Dzięki temu WIG znalazł się dziś nie tylko najwyżej w tym roku (osiągając 41 342,6 pkt), ale jednocześnie ustanawiając nowe maksimum trendu wzrostowego. Indeks jest najwyżej od września 2008 r.
Zwolennicy analizy technicznej mogą się w tej sytuacji zastanawiać nad tym, jak wysoko zawędrują jeszcze kursy akcji. WIG otworzył sobie drogę do poziomu ok. 42,5 tys. pkt. Właśnie w tej okolicy zatrzymała się korekta wzrostowa w ramach ostatniej bessy w lipcu 2008 r. Korekta, po której zakończeniu doszło do najbardziej drastycznej w ostatnich latach fali spadkowej (wywołanej przez kryzys finansowy w USA), w trakcie której WIG stracił 40 proc. w ciągu niespełna trzech miesięcy. Z tego powodu poziom 42,5 tys. pkt może mieć istotne znaczenie dla dalszego rozwoju wydarzeń.
W sferze fundamentalnej dzisiejsze zwyżki indeksów wcale nie są oczywiste, biorąc pod uwagę, w jakiej atmosferze inwestorzy kończyli miniony tydzień. Przypomnijmy, że w piątek dużo gorsze od oczekiwań dane o spadku liczby miejsc pracy w USA wywołały błyskawiczną wyprzedaż akcji. Dziś inwestorzy najwyraźniej przeszli jednak do porządku dziennego nad słabymi danymi. Tradycją staje się już to, że reakcja rynków na dane z amerykańskiego pracy jest często gwałtowna, ale też zazwyczaj krótkotrwała. W grę wchodzi też to, że skoro dane nie okazały się tak dobre, to w pewnym sensie nawet lepiej dla inwestorów, bo Fed nie będzie miał pretekstu do szybkiego zaostrzenia polityki pieniężnej.