Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, którego taryfa gazowa obowiązuje do końca marca, wystąpił do URE kilka dni temu z wnioskiem o podwyżkę. By zaczęła obowiązywać od kwietnia, prezes urzędu musi ją zatwierdzić do 17 marca. Ale jest na wstępnym etapie analizy wniosku gazowej spółki i nie ma pewności, że uzna jej argumenty. Gdyby tak się stało, to od kwietnia metr sześcienny gazu w sprzedaży hurtowej zdrożeje do 99 gr, natomiast dla odbiorców indywidualnych zużywających go najmniej – do 1,03 zł.
W efekcie osoby wykorzystujące gaz tylko do gotowania zapłacą rachunki miesięcznie o ok. 1,8 zł wyższe niż dotąd (obecnie opłata wynosi ok. 20 zł miesięcznie). Natomiast rodziny ogrzewające gazem swoje domy będą miały wydatki przeciętnie o ok. 22 zł (miesięcznie),wyższe niż dotąd teraz płacą zależnie od wielkości domu – ok. 270 – 290 zł. Władze PGNiG dowodzą, że podniesienie cen jest konieczne i uzasadnione ze względu na wzrost kosztów importu gazu.
– W porównaniu z ubiegłym rokiem, gdy składaliśmy wniosek, notowania ropy znacząco wzrosły – ok. 45 dolarów za baryłkę, do ponad 70 dolarów – mówi „Rz” Andrzej Janiszowski, który przygotowywał wniosek taryfowy PGNiG. – Skutków tego wzrostu nie zrekompensowało nam umocnienie złotego wobec amerykańskiej waluty.
[wyimek]9 proc. więcej takiej nowej taryfy cenowej oczekuje monopolista gazowy[/wyimek]
W ubiegłym roku spółka kalkulowała taryfę przy cenie dolara wynoszącej 3,4 zł, a teraz kosztuje on ok. 2,9 zł. PGNiG jedną trzecią surowca dostarczanego klientom wydobywa z własnych krajowych złóż i ta produkcja jest znacznie tańsza od gazu importowanego. Dlatego też prezes URE z reguły nie chce uznać całkowicie wyliczeń firmy i oczekiwań pełnej rekompensaty w cenie wzrostu kosztów sprowadzenia gazu z zagranicy.