Urząd Regulacji Energetyki od kilku tygodni sprawdza wnioski taryfowe (cenniki), jakie złożyli do zatwierdzenia sprzedawcy energii. Jeśli prezes Urzędu zatwierdzi je do 17 stycznia, to – zdaniem rzecznika odbiorców paliw i energii Jacka Belkowskiego – mogą zacząć obowiązywać od lutego. – Analiza sytuacji rynkowej i opinie ekspertów URE wskazują, że podwyżka opłat może średnio w kraju sięgnąć właśnie 10 proc. – dodaje rzecznik. Jego zdaniem będą jednak klienci, dla których podwyżki okażą się bardziej dotkliwe.
Na rachunek za energię składa się kilka elementów – opłata za zużytą energię, jej przesłanie (dystrybucję) oraz abonament. Trwające w URE negocjacje ze spółkami dotyczą wysokości ceny samej energii (na rachunku odbiorcy koszty energii i dystrybucji rozkładają się mniej więcej po równo).
Jak się dowiedzieliśmy, Polska Grupa Energetyczna, największa w tej branży spółka w kraju (obsługuje 4,4 mln klientów indywidualnych), we wniosku do URE zaproponowała 18-proc. podwyżkę ceny energii na 2008 r. Taki sam wzrost przewidywał należący do szwedzkiego koncernu Vattenfall dawny Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny, który ma około 10 proc. udziału w polskim rynku.
W 2007 r. przeciętne gospodarstwo domowe w Polsce zapłaciło za energię 750 – 800 zł (z VAT). Jeśli przewidywania rzecznika odbiorców się sprawdzą, to opłata wzrośnie o 6 – 7 zł miesięcznie. Jednak bez względu na negocjacje z URE w dwóch firmach w kraju już od 1 stycznia zdrożała energia elektryczna. Warszawski RWE Stoen podniósł ceny energii o 10 proc., a Vattenfall Distribution o 12,7 proc. Jak powiedział „Rz” dyrektor Grzegorz Lot, klienci indywidualni Vattenfalla zapłacą rocznie za energię o 56 zł więcej niż w zeszłym roku. Formalnie spółka czeka na zatwierdzenie wniosku taryfowego przez prezesa URE, ale uznała – tak jak warszawski zakład RWE Stoen – że nastąpiło uwolnienie rynku i nie ma obowiązku taryfowania. Taką decyzję podjął poprzedni szef URE. Jego następca Mariusz Swora szybko ją zmienił i nakazał spółkom przesłanie cenników do akceptacji.