Kościół inwestuje w akcje m.in. amerykańskiej spółki General Electric INC, która produkuje silniki do bombowców B-1 B przystosowanych do transportu broni nuklearnej. Jednak szef finansów szwedzkiego Kościoła Anders Thorendal nie widzi w tym nic zdrożnego. Powiedział „Gazecie Kościelnej”, że Kościół luterańsko-ewangelicki przyznaje krajom prawo do obrony własnej.
Wymaga jedynie, by spółki przestrzegały międzynarodowych konwencji przeciwko stosowaniu niehumanitarnej broni i min. Anders Thorendal przyznał, że problemy się pojawiają, gdy broń trafia w niewłaściwe ręce.
– Dla nas to zupełnie niepojęte, że Kościół inwestuje w spółki produkujące materiał, który może ranić i zabijać ludzi – mówi „Rz” Anna Akerlund, sekretarz generalna Chrześcijańskiego Ruchu Pokojowego. Dodała, że wie, iż Kościół stawia żądania, by firmy zbrojeniowe przestrzegały zasad postępowania UE o eksporcie broni.
– Skąd jednak wiadomo, że firmy je uwzględniają, skoro sformułowania w nich są nadzwyczaj mętne i nie obowiązuje żadna kontrola funkcjonowania systemu?
W portfelu kościelnym znalazły się też akcje spółek związanych z wydobyciem ropy, węgla i gazu, czyli potępianych przez Szwecję konwencjonalnych źródeł energii (przyczyniają się do zmian klimatycznych). Zgodnie z zasadami szwedzkiego Kościoła powinien on inwestować w przedsiębiorstwa, które minimalizują szkodliwe oddziaływanie na środowisko.