Taka sytuacja występuje prawie od początku obecnych spadków. Indeksy reprezentujące mniejsze spółki straciły od swoich maksimów sprzed roku po ok. 50 proc., wskaźnik WIG20 reprezentujący największe firmy GPW stracił mniej, bo nieco ponad 30 proc.
Tak duża utrata wartości powoduje, że warto się zastanowić, czy nie zacząć już szukać ciekawych okazji do powrotu na rynek. Wprawdzie dobra zasada gry na giełdzie mówi, aby nie łapać spadającej brzytwy, i na pewno, jeżeli nie jest się inwestorem nastawionym spekulacyjnie, dobrze jest poczekać, aż trend się odwróci, i dopiero wtedy próbować kupować, jednak takie podejście powoduje, że pozbawiamy się szansy na wykorzystanie korekcyjnych odbić, które po znacznej i długotrwałej przecenie muszą się zdarzyć, a ich skala może być całkiem satysfakcjonująca. Czy obecna sytuacja daje nam podstawy, by sądzić, że taka okazja może się niedługo pojawić. I czy zwrócić uwagę na małe czy duże spółki?
Długoterminowo widać, że popyt się cofnął. Inwestorzy indywidualni niemal całkowicie wycofali się z rynku, napływy do TFI są znikome, przeważają umorzenia jednostek. Sytuację ratują nieco OFE, ale przy braku popytu ze strony inwestorów zagranicznych to niewiele pomaga. Dodatkowo przed nami są duże prywatyzacje: Enea, BGŻ czy też akcje GPW o wartości kilku miliardów złotych. Przy obecnej sytuacji na rynku to całkiem spore odessanie gotówki z rynku. Widać więc, że perspektywy na długoterminowe odwrócenie trendu są na razie marne. Można jednak spróbować spekulacyjnie zająć pozycję na akcjach, biorąc pod uwagę, że ceny nie są już tak bardzo oderwane od fundamentów. Pokazuje na to wartość wskaźnika cena do zysku, który mocno spadł. Jest on obecnie niższy dla małych spółek, a wyższy dla dużych. Zazwyczaj to spółki o ugruntowanej pozycji rynkowej mają niższy wskaźnik C/Z niż małe, bardziej dynamiczne spółki. Przyczyną takiej sytuacji na naszym rynku może być wcześniejsze znaczne przewartościowanie akcji małych i średnich spółek (zapewne spowodowane ich niska płynnością, nie było ich od kogo kupić, więc kurs rósł niewspółmiernie), które teraz skutkuje ich silniejszą przeceną niż dużych spółek.
Tak działa giełda – ze skrajności w skrajność. Można próbować to wykorzystać, ponieważ nie wydaje się, aby taka sytuacja miała się długo utrzymać.