Indeksy znalazły się w okolicach bardzo ważnych z punktu widzenia analizy technicznej (a cóż nam pozostało) poziomów. W tym tygodniu udało się je obronić, ale rynek jest wciąż mało płynny, a w takich warunkach właściwie wszystko jest możliwe.

Kluczowa będzie postawa klientów funduszy inwestycyjnych. Jeśli po fatalnym czerwcu (więcej umorzeń było tylko w styczniu tego roku) powstrzymają się ze sprzedażą udziałów, rynek powinien pozostać powyżej obecnych poziomów. Tyle tylko, że właściwie nie ma powodów, które mogłyby ich powstrzymać przed sprzedażą. Podnoszony często argument o relatywnie tanich akcjach na GPW raczej ich nie przekonuje.

Poza tym, a może przede wszystkim, nad rynkami wciąż wisi rosnąca inflacja. Wczoraj ropa pobiła kolejny rekord wszech czasów. Można zatem zakładać, że w przyszłym tygodniu tematem numer jeden znów będzie inflacja napędzana wzrostem cen surowca. To w znacznym stopniu będzie determinować poczynania giełdowych inwestorów. Jeśli ceny ropy znów pójdą w górę, prawdopodobnie pękną bariery podaży na GPW.

Na rynku walutowym tydzień zakończył się rekordem złotego i nie widać przesłanek, by ten trend miał się zmienić. Siła złotego powinna ograniczać inflację, co wpłynęłoby na decyzję RPP w sprawie stóp. I właśnie na informacje o wzroście cen będzie czekał rynek. GUS opublikuje dane o czerwcowej inflacji we wtorek. Analitycy oczekują wskaźnika na poziomie 4,5 proc. Jeśli inflacja będzie wyższa, złoty może dalej drożeć.