Część polskich przedsiębiorców uwierzyła, że jedyną szansą na zdobycie fachowców jest import siły roboczej z Azji.
Firma K&K Selekt z Rzeszowa, która sprowadzała już do Polski tapicerów z Nepalu, hinduskich mechaników i północnokoreańskich spawaczy, teraz ściąga na zlecenie dużych producentów konstrukcji stalowych kilkudziesięciu robotników z Azji. – Sprawa wysokości wynagrodzeń przestaje być w kalkulacjach przedsiębiorców kwestą pierwszoplanową. Chodzi o zdobycie wysoko kwalifikowanych specjalistów, bo nie powiodły się poszukiwania dobrze przygotowanych polskich pracowników – mówi Katarzyna Kordoń, prezes K&K Selekt. Rzeszowska spółka ostrzega jednak, że przedsiębiorcy liczący, iż zaoszczędzą na płacach azjatyckich robotników, przeżyją rozczarowanie.
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy oczekiwania płacowe poszukiwanych na rynku fachowców z Państwa Środka wzrosły nawet o kilkadziesiąt procent. – Dziś trudno będzie skusić Chińczyka, specjalistę w zawodzie, do przyjazdu do Polski zarobkami poniżej tysiąca dolarów miesięcznie – twierdzi Kordoń.
– Niedotrzymywanie standardów pracy, np. przekraczanie czasu czy oszczędzanie na wynagrodzeniach, nie wchodzi w grę. Każdy pracodawca, który decyduje się na zatrudnienie cudzoziemców, powinien oferować takie warunki pracy, jakie mają polscy robotnicy – mówi Marcin Kulinicz, naczelnik w Departamencie Migracji Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Sprowadzanie do kraju chińskich firm na specjalnych, preferencyjnych zasadach będzie trudne, bo równe traktowanie przedsiębiorstw nakazują nasze zobowiązania wynikające choćby z przynależności do Światowej Organizacji Handlu.
Ministerstwo przygotowuje jednak uproszczenie procedury związanej ze zdobywaniem prawa do legalnego zatrudnienia w RP. – Najwyższy czas – komentuje Katarzyna Kordoń.