[b]Rz: Specjalizuje się pan w naprawie zabytkowych zegarów. Jest pan biegłym sądowym z dziedziny zegarmistrzostwa oraz wiceprezesem Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków (www.zegarkiclub.pl). Co nowego dzieje się na rynku starych zegarów?[/b]
Marek Biń: Są już w kraju kolekcjonerzy, którzy poszukują zegarów wieżyczkowych lub tzw. kaflowych, pochodzących z XVI, najpóźniej z XVIII wieku. Dlatego zegary te zaczęły się pojawiać na naszym rynku. Niestety, nierzadko są to obiekty najtańsze, w złym stanie zachowania i anonimowe, jeśli chodzi o warsztat.
[b]Wyjaśnijmy, że zegar wieżyczkowy to domowy zegar z brązu, jakby kopia wieżykościelnej.[/b]
Cena tych zegarów zaczyna się od 10 tys. euro. Tyle zapłacimy za najprostszy anonimowy wyrób, tylko z funkcją chodzenia, bez nadzwyczajnych dekoracji. Możemy zapłacić także kilkaset tysięcy euro, gdy wieżyczka jest wysoka (może mieć nawet 80 cm wysokości), gdy ma więcej funkcji, np. wydzwania kwadranse lub pokazuje fazy Księżyca. Cena rośnie w wypadku wyrobów znanych zegarmistrzów, obiektów skatalogowanych. Najpiękniejszy zbiór tych zegarów ma Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mam dwóch zaprzyjaźnionych kolekcjonerów, którzy szukają zegarów z polskim rodowodem, np. z Torunia, Gdańska, Wrocławia. Może być też polski zegarmistrz, ale działający np. w Berlinie. To są tej klasy miłośnicy zegarów, że zachodnie domy aukcyjne specjalnie ich zawiadamiają, kiedy w ofercie jest coś, co może ich zainteresować.
[b]Zegarów kaflowych jest więcej na rynku[/b]