Kraje najbiedniejsze potrzebują największego wsparcia finansowego, by łagodzić i przeciwdziałać skutkom globalnego ocieplenia. Specjalnie w tym celu utworzono Fundusz Adaptacyjny. Chociaż z powodu braku procedur fundusz nie działa do dziś, już myśli się o tym jak poszerzyć źródła jego przychodów. Potrzeby szacuje się bowiem na 50-200 mld dolarów, a wedle obecnych reguł finansowania fundusz może wygenerować maks. 5 mld dolarów rocznie do 2030 r.

Jednym z bardziej kontrowersyjnych pomysłów na jego zasilenie jest nałożenie daniny na dochody z handlu prawami do emisji CO2. Unia Europejska, która chce być liderem w walce z globalnym ociepleniem, popiera takie rozwiązanie. – Do końca stycznia Komisja Europejska przedstawi konkretne założenia dotyczące różnych źródeł finansowania funduszu, zarówno ze źródeł publicznych jak i prywatnych – stwierdził w czwartek Jurgen Lefevere z Komisji Europejskiej. Finansowaniu Funduszu Adaptacyjnego z handlu pozwoleniami na emisję C02 sprzeciwia się Polska. Oznaczałoby to bowiem uszczuplenie dochodu budżetu, do którego mają trafiać pieniądze z aukcji uprawnień dla przemysłu. – Jak najbardziej popieramy rozwój Funduszu Adaptacyjnego. Jednak nie chcemy, by UE nałożyła na swoich członków obowiązek jego finansowania wpływami z handlu prawami do emisji. Naszym zdaniem powinna być to suwerenna decyzja każdego z krajów – powiedział w czwartek „Rz” Janusz Zaleski, wiceminister środowiska, który przewodniczy polskiej delegacji na szczycie w Poznaniu.

Wszystko wskazuje jednak na to, że w Poznaniu nie zostaną podjęte żadne decyzje powiązania Funduszu Adaptacyjnego z emisją C02. Większość krajów uprzemysłowionych woli przesunąć dyskusję na ten temat na konferencję klimatyczną w Kopenhadze. – I tak prawdopodobnie się stanie. To dosyć kontrowersyjna sprawa – zauważył w czwartek Yvo de Boer, sekretrz generalny Ramowej Konwencji ONZ na rzecz Zmian Klimatu.

Sprzedaż uprawnień do emisji CO2 na aukcjach to jeden z filarów pakietu klimatyczno-energetycznego UE. Budząca kontrowersje propozycja Komisji Europejskiej zakłada między innymi, że sektor energetyczny kupowałby 100 proc. potrzebnych pozwoleń. Szacuje się, że z tytułu aukcji do budżetu trafiałoby ok. 5 mld euro, z czego połowa od energetyki. Polski rząd sprzeciwia się pełnej odpłatności za uprawnienia dla energetyki. Sugeruje, że w przypadku Polski, w której większość energii produkowana jest z węgla, spowoduje ogromny wzrost cen prądu a w konsekwencji osłabi wzrost gospodarczy.

O możliwości kompromisu w sprawie pakietu premier Donald Tusk będzie rozmawiać z prezydentem Francji, który przybywa w sobotę do Gdańska. Decyzja na temat pakietu ma zapaść na szczycie UE 11-12 grudnia. Polska wcześniej groziła użyciem weta w razie nie uwzględnienia jej postulatów.