Reklama

Unia: wspólny rynek receptą na kryzys

Przywódcy największych państw UE obiecują, że nie będą wspierać narodowych firm kosztem innych krajów

Publikacja: 02.03.2009 03:46

Premier Donald Tusk na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli

Premier Donald Tusk na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli

Foto: AFP

Do przeciwstawienia się protekcjonizmowi namawiał wczoraj na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli Donald Tusk. Przekonywał też, że Polska jest bezpieczna i nie potrzebuje ani unijnej pomocy, ani specjalnego traktowania. W ten sposób chciał przekonać Unię, że na wschód od Odry wcale nie ma „czarnej dziury”, jak pisał niedawno „Financial Times”.

Tę dyplomatyczną ofensywę nieco zepsuł Tuskowi węgierski premier Ferenc Gyurcsany. Tuż przed zorganizowanym w polskim przedstawicielstwie „miniszczytem” przywódców dziewięciu państw Europy Środkowo-Wschodniej powiedział, że stan ich gospodarek jest dramatyczny. Do jednego worka wrzucił takie kraje jak Węgry i Łotwa, które korzystają z pomocy MFW, oraz znacznie stabilniejsze Polskę i Czechy. Do wyliczeń dołożył Chorwację i Ukrainę, pogłębiając wrażenie niestabilności w tej części Europy. Według niego UE musi wyłożyć na plan ratunkowy od 160 do 190 mld euro.

Postulatu tego nie popiera Tusk, który przekonywał, że nie chcemy żadnych przywilejów.

[wyimek]190 mld euro według premiera Węgier Unia powinna wyłożyć na plan ratunkowy dla naszego regionu[/wyimek]

Nieoczekiwany pomysł Węgrów przestraszył też kraje, które miałyby wyłożyć pieniądze. – Nie uważam, żeby sytuacja krajów Europy Środkowo-Wschodniej była identyczna – powiedziała niemiecka kanclerz Angela Merkel. Podobnie mówił Tusk. – Pomoc musi być dopasowana do indywidualnych potrzeb – stwierdził.

Reklama
Reklama

Polsce, jak i przewodzącym Unii Czechom, zależało na jednoznacznym stwierdzeniu, że trudności krajów UE nie usprawiedliwiają protekcjonizmu. – Uzgodniliśmy, że odpowiedzią na kryzys powinien być wspólny rynek – stwierdził premier Czech Mirek Topolanek po spotkaniu przywódców UE.

Coraz mniej prawdopodobna jest emisja wspólnych euroobligacji, która zwiększyłaby przepaść między strefą euro a innymi członkami Unii. Dobrą informacją jest też decyzja francuskiego rządu, który poprawił plan wspierania przemysłu motoryzacyjnego. Nie ma w nim elementów dyskryminujących inne kraje, czego obawiały się m.in. Czechy i Słowacja.

W czasie szczytu padło zapewnienie, że pomoc państwa dla banków nie może ograniczać finansowania spółek zależnych w innych państwach. Nie ma więc mowy o tym, żeby np. rząd francuski czy włoski pomagał swoim bankom ze szkodą dla ich spółek w Polsce.

Do przeciwstawienia się protekcjonizmowi namawiał wczoraj na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli Donald Tusk. Przekonywał też, że Polska jest bezpieczna i nie potrzebuje ani unijnej pomocy, ani specjalnego traktowania. W ten sposób chciał przekonać Unię, że na wschód od Odry wcale nie ma „czarnej dziury”, jak pisał niedawno „Financial Times”.

Tę dyplomatyczną ofensywę nieco zepsuł Tuskowi węgierski premier Ferenc Gyurcsany. Tuż przed zorganizowanym w polskim przedstawicielstwie „miniszczytem” przywódców dziewięciu państw Europy Środkowo-Wschodniej powiedział, że stan ich gospodarek jest dramatyczny. Do jednego worka wrzucił takie kraje jak Węgry i Łotwa, które korzystają z pomocy MFW, oraz znacznie stabilniejsze Polskę i Czechy. Do wyliczeń dołożył Chorwację i Ukrainę, pogłębiając wrażenie niestabilności w tej części Europy. Według niego UE musi wyłożyć na plan ratunkowy od 160 do 190 mld euro.

Reklama
Ekonomia
Świętujący swe 60-lecie PONAR Wadowice zaczyna dwa duże, nowe przedsięwzięcia
Ekonomia
Zakończył się BraveCamp – tygodniowa akademia przedsiębiorczości dla młodych innowatorów
Ekonomia
Polska dekada innowacji: z akwarium na bezkresne morze
Ekonomia
Dzięki BraveCampowi uczelnie budują przestrzeń do innowacji
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Ekonomia
Polskie MŚP ciągle z potencjałem
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama