Do niedawna prognozy Deutsche Banku mówiące o spadku niemieckiego PKB w tym roku o 5 proc. określane były jako katastroficzne. Zwłaszcza że rządowa prognoza nadal zakłada skurczenie się gospodarki o 2,25 proc. Wiadomo, że już w kwietniu będzie zrewidowana. Wczoraj drugi co do wielkości bank w Niemczech – Commerzbank – opublikował prognozę, zgodnie z którą wartość PKB Niemiec spadnie nawet o 7 proc.
– Rewizja naszej prognozy to wynik najgorszych w powojennej historii danych o spadku produkcji przemysłowej i zamówień przemysłowych – tłumaczy Jorg Kramer, główny ekonomista Commerzbanku.
Wczoraj bardzo pesymistyczne prognozy dla niemieckiej gospodarki opublikowały dwa ośrodki badawcze – IMK z Düsseldorfu ocenia, że spadek PKB wyniesie 5 proc., a RWI z Essen, że będzie to 4,3 proc. „Drastyczne spowolnienie eksportu będzie trwało do połowy 2009 roku, głównie z powodu kłopotów niemieckich partnerów handlowych” – napisał w raporcie IMK. Eksport to główna siła napędowa największej europejskiej gospodarki. Tymczasem w styczniu spadł o ponad 20 proc.
Ale to, co się dzieje w Niemczech, ma ogromny wpływ także na polskie firmy – według ostatnich danych GUS za Odrę trafia 27 proc. polskiego eksportu. – Taki stan niemieckiej gospodarki oznacza, że w Polsce będzie też recesja – mówi Michał Dybuła, ekonomista BNP Paribas.
– Jeżeli osłabienie niemieckiego sektora przemysłowego będzie trwałe, to efekty w Polsce zobaczymy bardzo szybko – dodaje Jakub Borowski, ekonomista Invest Banku. Spadek popytu zagranicznego na polskie towary będzie oznaczał zmniejszone inwestycje firm, a także redukcje zatrudnienia. – To z kolei będzie osłabiać popyt konsumpcyjny Polaków – zaznacza Dybuła.