W pogodne dni wysoko nad dachami Mielnika i Drohiczyna kołują roje jaskółek. Jak obliczyli ornitolodzy, na kilometr Podlaskiego Przełomu Bugu przypada przeszło 100 gniazd jaskółek brzegówek. Te gniazda to norki wydrążone w wysokim brzegu. A tego nigdy, za ludzkiej pamięci, nie tknął rydel czy łopata. Nie próbowano ich umacniać, nie prostowano rzecznego koryta, nie sypano wałów przeciwpowodziowych i nie budowano bulwarów.
W urwiskach nad Bugiem zakładają swe gniazda także rzadkie nad innymi rzekami zimorodki. – Właśnie zimorodek jest naszym hitem. To jeden z najbardziej kolorowych polskich ptaków – mówi z dumą Mirosław Popławski z Parku Krajobrazowego „Podlaski przełom Bugu”.
[srodtytul]Kogut trzech monarchów[/srodtytul]
Srebrny nurt Bugu rozlewa się tu swobodnie, tworząc niekończące się zakola i pełne wodnej roślinności starorzecza, zwane zabużami. To jedyna tak wielka (772 km, z czego 587 km w Polsce lub jako granica), wciąż dzika rzeka w nowoczesnej Europie. Nawet mosty w jej środkowym biegu można policzyć na palcach. Z brzegu „lackiego”, prawego na „ruski”, lub w przeciwną stronę, do niedawna jeszcze przeprawiano się tu płaskodennymi łodziami lub promami. Jeden z ostatnich wciąż kursujących promów zachował się w Niemirowie. O kilometr od ostatnich zabudowań tej starej osady, o której wspomina się w królewskich dokumentach już w XV w., ścieżkę biegnącą wzdłuż wschodniego brzegu rzeki przecina pas nagiej ziemi i graniczne słupy. Dalej wznosi się nad wierzchołkami sosen białoruska wieża strażnicza. Tu zaczyna się, patrząc w górę rzeki, odcinek, na którym Bug staje się rzeką graniczną. To jednocześnie, licząc z biegiem nurtu, początek jego podlaskiego przełomu. I miejsce, w którym granica państwa zbiega się z granicami Mazowsza i Podlasia.
– Po ostatnim rozbiorze Polski był to „trójstyk” trzech mocarstw zaborczych. Mówiono, że gdy zapieje kogut, słychać go w dwóch cesarstwach, rosyjskim i austriackim i jednym królestwie – pruskim – opowiada Wiktor Dacewicz z Gminnego Ośrodka Kultury w Mielniku.