Jeżeli wyjeżdżamy za granicę z krajowym biurem podróży, za przejazd, pobyt i wyżywienie płacimy organizatorowi wypoczynku w złotych. Wtedy na miejscu, w lokalnej walucie, wydajemy względnie niewiele. W takim przypadku korzyść z wyboru banku stosującego atrakcyjne dla klienta przeliczniki walutowe będzie umiarkowana.
Gdy wakacje organizujemy samodzielnie, a więc rezerwujemy pobyt, opłacamy go kartą, na miejscu zaś płacimy w lokalnej walucie za żywność, paliwo czy bilety wstępu, wówczas warto wybrać bank znacznie staranniej. W przybliżeniu można przyjąć, że na każde 1000 zł wydane kartą może przypaść nawet 50 zł oszczędności (lub strat). Tyle bowiem wynosi różnica między minimalnymi i maksymalnymi stawkami, po jakich księgowane są zagraniczne płatności, stosowanymi przez różne banki.
Gdy zamiast płacić kartą, będziemy korzystać z bankomatów, różnice te dodatkowo się zwiększą. Tego, niestety, nie da się całkiem uniknąć nawet w tych krajach, w których obrót bezgotówkowy jest bardzo popularny.
[b][link=http://grafik.rp.pl/grafika2/324045]Jak banki rozliczają zagraniczne transakcje kartami płatniczymi i ile zapłacisz za korzystanie z konta za granicą[/link][/b]
Opłaty za korzystanie z zagranicznych bankomatów są na ogół wysokie. Do wyjątków należą Alior Bank i mBank, które całkowicie zrezygnowały z ich pobierania. Całkiem nieźle jest wtedy, gdy bank zadowala się zryczałtowaną opłatą np. na poziomie 10 zł. Przy takiej stawce można od razu podjąć większą sumę. Znacznie bardziej dokuczliwe są zapisy typu: 3 proc., ale nie mniej niż 5 zł. Wówczas klient podejmujący za granicą równowartość 3 tys. zł zapłaci przynajmniej 90 zł prowizji.