– Nawet gdy pracujesz 60 – 80 godzin w tygodniu i nie masz na nic czasu, nie rezygnuj ze spotkań w klubie absolwentów czy z kursu nurkowania. Tak naprawdę to, co wiesz, polega na tym, kogo znasz i kto zna ciebie – twierdzi Herminia Ibarra, profesor w szkole biznesu INSEAD, która uczy menedżerów z całego świata zasad networkingu, czyli budowy sieci pomocnych kontaktów.
Radzi im też, by inwestowali nie tylko w operacyjne kontakty, które pomagają im w pracy, ale by zadbali także o rozwijanie prywatnych znajomości, które często poświęcamy dla bieżących obowiązków. Rady prof. Ibarry skierowane są wprawdzie do ambitnych menedżerów (bo takich stać na studia w INSEAD), ale sprawdzają się praktycznie na każdym stanowisku.
[srodtytul]Nauka networkingu[/srodtytul]
– Networking to rzecz, której trzeba się uczyć. Zdarzają się wprawdzie naturalni networkerzy, którzy mają łatwość nawiązywania relacji i potrzebę utrzymywania kontaktów z wieloma osobami, ale jest ich niewielu – ocenia Paweł Gniazdowski, partner zarządzający firmy DBM specjalizującej się w programach outplacementu (profesjonalnego wsparcia w szukaniu nowej pracy).
Częścią wielu programów jest właśnie nauka networkingu. Jak ocenia Paweł Gniazdowski, zwykle najtrudniej ona przychodzi osobom, które mają długi staż w poprzedniej firmie (n.p. w korporacji z 10 – 12-godzinnym dniem pracy i częstymi delegacjami), oraz tym, którzy wracają po kilkuletnim kontrakcie za granicą. Na początek często muszą przełamać opór, by dzwonić do niewidzianych od kilku lat znajomych; obawiają się posądzeń o natarczywość, narzucanie się, zwłaszcza w sytuacji, gdy szukają pracy.