Z danych Urzędu Regulacji Energetyki za pierwsze półrocze wynika, że ceny ciepła wzrosną w tym roku średnio o 10,5 proc., a jego dystrybucji – o ponad 9 proc. Biorąc pod uwagę udział obu pozycji w ostatecznej kwocie na rachunku z ciepłowni, oznacza to, że koszty grzania wzrosną o 10 proc.
Producenci całą winę zrzucają na dostawców węgla. – Ceny węgla na ten rok w stosunku do obowiązujących w 2008 r. wzrosły o ponad 40 proc. Jak tylko się o tym dowiedzieliśmy, wystąpiliśmy do URE o zmianę taryf – mówi Paweł Orlof, prezes Elektrociepłowni Będzin.
EC Będzin już w lutym wprowadziła nowe ceny za ciepło. Inne firmy robią to sukcesywnie, w zależności od tego, kiedy upływa okres ważności taryfy. Podwyżki są bardzo zróżnicowane – od kilku procent do nawet kilkudziesięciu. Zszokowani mogą być mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju. W zależności od tego, ile ciepła zużywają, zapłacą od 34 do 70 proc. więcej – podała Spółka Energetyczna Jastrzębie.
Z danych URE wynika, że najdrożej za ciepło zapłacą po podwyżce mieszkańcy województwa świętokrzyskiego, gdzie ceny są prawie dwa razy wyższe niż w województwie łódzkim. Końcowa cena zależy nie tylko od paliwa używanego do wytworzenia ciepła, ale też od instalacji użytej do jego produkcji. Jak zaznacza Bogusław Regulski, wiceprezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP), dobrze, jeżeli ciepło wytwarzane jest w elektrociepłowniach, bo mają one wyższą efektywność. Poza tym wolne ceny energii elektrycznej dla firm pozwalają bardziej elastycznie uwzględniać rosnące koszty produkcji.
Dzięki temu w tym roku nie będzie podwyżki cen ciepła w stolicy. Obowiązująca w Warszawie taryfa została wprowadzona w 2008 r. – średnio cena wzrosła o 3,24 proc.