Nowoczesność po polsku

Czy unijne fundusze są wydawane na projekty o najwyższym poziomie innowacyjności? Można mieć co do tego wątpliwości

Publikacja: 23.11.2009 18:53

Nowoczesność po polsku

Foto: Rzeczpospolita

Miało być tak: dotacje na inwestycje o wysokim potencjale innowacyjnym przyczynią się do powstania nowych produktów o przełomowym znaczeniu, na miarę np. aparatu cyfrowego czy odtwarzacza MP3. Skończyło się na tym, że granty dostały np. cukierki, plastikowe kubki, antypoślizgowe obuwie, ciasto francuskie, w których główną nowością jest sposób ich produkcji czy pakowania.

Chodzi o sztandarowe źródło wsparcia dla przedsiębiorców z programu „Innowacyjna gospodarka” (działanie 4.4). Ma ono największy budżet – ok. 1,4 mld euro na lata 2007 – 2013, oraz najwyższe wymogi dotyczące innowacyjności. W dwóch dotychczas rozstrzygniętych konkursach podzielono już 4,5 mld zł, czyli ok. 77 proc. puli. Umowy o dofinansowanie podpisano ze 183 firmami, a kolejnych około 100 czeka w kolejce.

Poważnych analiz, które pokazywałyby efektywność przydzielonego już wsparcia, jeszcze nie ma. Są za to opracowania poświęcone kryteriom wyboru projektów. Jedno z nich wskazuje, że przyjęte wymogi właściwie nie odpowiadały założonym celom – wytworzeniu nowych, dotąd niedostępnych na rynku docelowym produktów. Główny nacisk podczas oceny położono bowiem na nowoczesność technologii, które miały być zakupione w ramach inwestycji. Aż 20 punktów na 100 można było dostać za udowodnienie, że technologia ta jest stosowana na świecie nie dłużej niż rok. Zagadnieniu, co dzięki tej inwestycji zostanie wytworzone, poświęcono o wiele mniej uwagi – wystarczyło, by przedsiębiorca sam ładnie opisał, jakie nowe cechy ma jego produkt lub usługa.

[srodtytul]Bez ambicji[/srodtytul]

– Niestety, potrzeby inwestycyjne przedsiębiorców w Polsce związane były w wprowadzeniem mniej przełomowych produktów, a skutek był taki, że dotacje otrzymały projekty, które nie zawsze miały wiele wspólnego z ambitnymi przykładami pokazującymi cel tego typu dotacji – komentuje Joanna Hejft-Wolska z firmy doradczej Deloitte. – Nie odmawiam im innowacyjności, ale o przełomie produktowym na skalę światową nie ma co mówić – dodaje. Wymienione już inwestycje w linie produkcyjne kubków czy ciasta stanowią jedynie wymowne przykłady. – Ale i wśród pozostałych projektów te naprawdę innowacyjne można wymienić na palcach jednej ręki – mówi Hejft-Wolska.

W sumie efekt jest taki – jak podkreślają nawet eksperci Komisji Europejskiej – że polskie firmy wydają unijne pieniądze na zachodnie technologie, nabijając portfele najbardziej innowacyjnym przedsiębiorstwom. Ale w zamian nie tworzą nic takiego, co te zagraniczne firmy chciałyby od nich kupować. Często powielają już dostępną na rynku ofertę bądź w nieznaczny sposób ją modyfikują – podczas gdy tak duże dotacje powinny generować znaczącą wartość dodaną. – Rzeczywistość okazała się taka, że polskie firmy dzięki unijnym funduszom nieco nadrabiają dystans do europejskich konkurentów, ale o ich dogonieniu i prześcignięciu na razie nie ma mowy. Wciąż nie doczekaliśmy się polskiej nokii – analizuje Michał Gwizda, partner w Accreo Taxand.

[srodtytul]Czarowanie definicją[/srodtytul]

W połowie roku Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zmieniło kryteria wyboru projektów w działaniu 4.4. Obecnie najwięcej punktów otrzymuje się za produkt (lub usługę), który będzie się cechował innowacyjnością na miarę światową. Co więcej, musi on mieć szanse na sukces na międzynarodowych rynkach. Ale pojawia się pytanie, czy sama zmiana definicji, w sytuacji bardziej przyziemnych potrzeb firm, przyniesie oczekiwany rezultat.

[wyimek]Granty przydzielane są wtedy, gdy spełniona jest definicja e-usługi i przedstawiony biznesplan jest w miarę wiarygodny. Stąd dotacje dostaje wiele oklepanych pomysłów.[/wyimek]

– Bardzo dobrze, że kryteria zostały zmienione, uczymy się na błędach – ocenia Marzena Chemielewska z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. – Problem jednak w tym, że większość funduszy już została wydana. Dla tych najbardziej innowacyjnych projektów, które teraz chcemy wspierać, zostało już niewiele – dodaje.

Wedle starych zasad zorganizowano dwa konkursy. Co ciekawe, pierwotnie przeznaczone miało być na nie ok. 2,4 mld zł, ale resort rozwoju dołożył jeszcze ok. 1,6 mld zł. Do podziału na projekty, które będą oceniane na podstawie nowych kryteriów zostało więc tylko ok.

1,4 mld zł (walka o 750 mln zł z tej kwoty właśnie trwa). Jeśli resort nie dołoży pieniędzy z innych szufladek, pieniądze na inwestycje o wysokim potencjale technologicznym skończą się już w przyszłym roku.

Wątpliwości co do poziomu innowacji dotowanych z UE projektów, można mieć też w przypadku innych działań.

[srodtytul]Spełnić wymogi[/srodtytul]

Weźmy pod uwagę chociażby e-usługi (działanie 8.1 programu „Innowacyjna gospodarka”). Urzędnikom Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości marzyło się, by dotacje trafiały na najbardziej orygnialne projekty, ocierające się o Internet trzeciej generacji. Ale w kryteriach oceny te oczekiwania nie znalazły odzwierciedlenia. Granty przydzielane są po prostu wtedy, gdy spełniona jest definicja e-usługi i przedstawiony w miarę wiarygodny biznes plan. Nic dziwnego, że obok pomysłów wychodzących w przyszłość, dofinansowane są oklepane portale społecznościowe, serwery tematyczne czy e-learning.

Interesująco wygląda też podział wsparcia dla firm na poziomie regionalnym. Choć tutaj wymogi innowacyjności były znacznie niższe, to i tak wyniki mogą rozczarowywać. – Przeglądając listy beneficjentów, co krok można się natknąć na innowacyjne fitness kluby, restauracje, piekarnie, stacje diagnostyczne, domy weselne, stacje benzynowe czy domy pomocy społecznej (sic!) – mówi Tomasz Kierzkowski, dyrektor biura funduszy UE i programów publicznych w banku Pekao SA. – Niestety, wiele z tych projektów będzie generować niewielką wartość dodaną, niewychodzącą poza granice lokalnego rynku. Dotacje unijne wygenerowały więc wiele mało innowacyjnych projektów, które pewnie i tak zostałyby zrealizowane bez dodatkowej zachęty ze strony sektora publicznego – podkreśla Kierzkowski.

– Cóż, mamy taką gospodarkę, jaką mamy. Chyba trochę na wyrost rozbudziliśmy apetyty na wysoką innowacyjność, nieco w oderwaniu od realiów. Ale nie powinniśmy narzekać. W innych krajach UE przez wiele lat dotowano rozwój przedsiębiorstwa na tym mniej innowacyjnym poziomie. Dopiero teraz strumień unijnych funduszy jest skierowany na inne priorytety. Polska gospodarka też musi być wspierana na tym podstawowym poziomie jeszcze przez wiele lat – konkluduje Gwizda.

Miało być tak: dotacje na inwestycje o wysokim potencjale innowacyjnym przyczynią się do powstania nowych produktów o przełomowym znaczeniu, na miarę np. aparatu cyfrowego czy odtwarzacza MP3. Skończyło się na tym, że granty dostały np. cukierki, plastikowe kubki, antypoślizgowe obuwie, ciasto francuskie, w których główną nowością jest sposób ich produkcji czy pakowania.

Chodzi o sztandarowe źródło wsparcia dla przedsiębiorców z programu „Innowacyjna gospodarka” (działanie 4.4). Ma ono największy budżet – ok. 1,4 mld euro na lata 2007 – 2013, oraz najwyższe wymogi dotyczące innowacyjności. W dwóch dotychczas rozstrzygniętych konkursach podzielono już 4,5 mld zł, czyli ok. 77 proc. puli. Umowy o dofinansowanie podpisano ze 183 firmami, a kolejnych około 100 czeka w kolejce.

Pozostało 88% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy