W piątek uwaga inwestorów miała być skupiona na danych makroekonomicznych zza oceanu. Te okazały się lepsze od prognoz. Wzrost sprzedaży detalicznej w USA w kwietniu wyniósł 0,4 proc., a produkcja przemysłowa wzrosła o 0,8 proc. Indeks Uniwersytetu Michigan (73,3) też był wyższy od prognoz.

Tyle tylko, że nikt na dane z USA nie zwrócił uwagi. Wszystko z powodu euro, którego notowania spadły w ciągu dnia nawet do poziomu 1,24 dol. Tak nisko wspólna waluta nie była od października 2008 roku. Dodatkowo agencja Moody’s zagroziła kolejnym obniżeniem ratingu Grecji. Inwestorzy nie liczyli, że w weekend wydarzy się coś na miarę ogłoszenia europejskiego mechanizmu stabilizacyjnego, i ruszyli do wyprzedaży. Rynek dobiło rozpoczęcie na minusach sesji na Wall Street.

W konsekwencji hiszpański indeks Ibex35 stracił 6,6 proc., francuski CAC40 4,6 proc., brytyjski FTSE100 3,1 proc., a niemiecki DAX 3,1 proc. W ciągu dnia spadki na tych rynkach były nawet większe. Na warszawskim parkiecie najgwałtowniejszy spadek nastąpił pod koniec sesji. WIG spadł o 2 proc. WIG20 dodatkowy procent stracił na końcowym fixingu, zamykając dzień z 2,8-proc. stratą.

Najmocniej, aż o 7,8 proc., spadł kurs Cersanitu, który w piątek po raz ostatni wchodził w skład indeksu dużych spółek. Od poniedziałku zastąpi go PZU. Ubezpieczyciel stracił ponad pół procent, a obroty jego akcjami były o prawie połowę niższe niż w czwartek. To może oznaczać, że fundusze zakończyły już uzupełnianie swoich portfeli akcjami spółki. Duże spadki zanotowały także PBG (-6 proc.), Bioton i GTC (po -4,8 proc.). Przed spadkami nie chroniło podanie dobrych wyników finansowych – Getin stracił 2,3 proc., choć ogłoszony przez spółkę zysk był w górnej granicy oczekiwań analityków.

Dużo lepiej od giełdowych gigantów radziły sobie mniejsze spółki: mWIG40 spadł o 0,73 proc., a sWIG80 o 0,74 proc.