Tylko ktoś z tak niekwestionowanym autorytetem, jak Tom Peters, może swoje rady, jak się nie potknąć w biznesie, zacząć od propozycji: „pamiętaj o toaletach”. Ale taki jest autor, jeden z najbardziej wpływowych guru zarządzania wszech czasów.
Jego „Małe wielkie sprawy. 163 sposoby osiągnięcia doskonałości w biznesie” to propozycja zastanowienia się nad drobnymi kwestiami, w jaki sposób nie przegapić różnych szans, jak nie zacząć być szablonowym i zbyt schematycznym. Tej doskonałości poświęcił Peters kilkadziesiąt (już) lat.
Być może „Małe sprawy” to książka za bardzo amerykańska, zbyt bezpośrednia. Ale celna. „Okazuj nieustający fanatyzm w kwestii upraszczania procesów oraz pilnowania, by nie były zbyt skomplikowane i nie obrastały w tłuszcz” – tak brzmi rada 152., którą szczególnie powinni przeczytać nasi politycy, „bo uproszczenie = szybkość”. Autor proponuje, by pamiętać o chwaleniu pracowników, o traktowaniu ludzi po pięćdziesiątym roku życia jako interesujący segment rynku. Nie powinno się zapominać o bezpośrednich kontaktach z klientami, słuchać ich.
Gdy się czyta jego małe pomysły, to w pierwszej chwili czytelnika może ogarnąć chaos i zagubienie: co jest najważniejsze, na czym się koncentrować. Tylko właśnie Peters pokazuje, że jeśli chce się osiągnąć sukces, należy dobrze zarządzać swoim czasem, personelem i instytucją czy firmą, no i korzystać z różnorodności. Choć to trudniejsze, menedżer powinien wybierać na współpracowników ludzi nieszablonowych. Tylko ich przeciwnicy, choć na pewno trudniejsi we współpracy, są autorami zwariowanych, kreatywnych pomysłów.
A jak po amerykańsku autor zachęca do działania? Ano, przypomina, że w pracy spędzamy 60 proc. czasu, jakim dysponujemy. „Oznacza to, że jeśli marnujesz czas w pracy, marnujesz ponad połowę »świadomego życia«”.