200 mln dolarów na innowacje

Centrum projektu znajduje się w Europie, która zdaniem GE jest w innowacjach opóźniona nie tylko względem USA, ale też powoli traci konkurencyjną przewagę nad Azją. – Europejscy wynalazcy mają kłopoty ze wszystkim: biurokracją, finansami, przepisami, wreszcie z samą polityką, przebiciem się na rynek. My chcemy im tę drogę ułatwić i skrócić – mówił podczas konferencji w Monachium Nani Beccalli, prezes i dyr. generalny GE International Nani Beccalli.

– „Innowacje” to słowo, które przynajmniej kilkanaście razy przewija się podczas każdego posiedzenia Komisji Europejskiej. Ale nic z tego nie wynika. Firmy unijne są w stanie stworzyć wielkie projekty, kłopoty są jednak z ich wprowadzeniem w życie – przyznał podczas europejskiej premiery programu Ecomagination Wiktor Raldow, szef Dyrekcji Generalnej ds. Badań Komisji Europejskiej. – Fakt, że UE chce, by docelowo na ten cel kraje członkowskie wydawały 3 proc. PKB, naprawdę niewiele znaczy.

[srodtytul]Zgłoszenia do września[/srodtytul]

Projekt został ogłoszony w ostatni wtorek przez prezesa koncernu Jeffa Immelta w San Francisco. W ostatni czwartek szczegóły przedstawiono w Monachium grupie profesjonalistów europejskich. Dzisiaj informacje zostaną oficjalnie opublikowane w Europie.

Szczegóły konkursu GE i jego partnerów finansowych, między innymi amerykańskiego funduszu kapitałowego Emerald Technology Ventures, znajdują się na stronie projektu: ge.ecomagination.com.

Koncern oczekuje, że w ciągu dziesięciu tygodni, czyli do końca września, zostaną nadesłane zgłoszenia projektów. W październiku zostaną ogłoszone wyniki wraz z informacją, które z nich zostaną wdrożone. – Mamy własne innowacyjne rozwiązanie, ale to nie wystarczy i nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego sami – mówił podczas inauguracji programu Jeff Immelt. Jego zdaniem wspólnie z partnerami, którzy są w stanie wypracować innowacyjne pomysły, rynki energetyczne – zarówno produkcja, jak i dystrybucja – ulegną wielkim zmianom.

Wydano już 5 mld dol.

Projekt Ecomagination GE rozpoczął się w 2005 roku. Od tego czasu zostało wdrożonych 90 projektów wartych 18 mld dolarów. Wkład GE wyniósł 5 mld dol., a na najbliższych pięć lat zamierza na ten cel przeznaczyć 10 mld dol. Konkurs z nagrodami wartymi 200 mln dol. jest częścią tych planów.

– Chciałbym, żeby polskie firmy innowacyjne spróbowały zobaczyć w GE partnera, który pomoże im wypłynąć na szerokie wody – powiedział „Rz” Horst Tore-Land, szef projektu na Europę Środkową i Bliski Wschód. – Mamy na to środki,

o które dzisiaj nie jest najłatwiej. Polskie firmy będą miały możliwość rozwinięcia współpracy z GE i naszymi partnerami. Dzięki temu ich projekty znajdą się na rynku szybciej, łatwiej będzie im się też przebić przez biurokratyczne trudności. Nie mówiąc już o tym, że łatwo im będzie znaleźć partnerów do współpracy także poza GE – dodaje Tore-Land.

Przyznaje on jednocześnie, że GE ma świadomość lęku małych firm, które chciałyby zostać ich partnerami, ale obawiają się, że za swój innowacyjny projekt dostaną wprawdzie pieniądze, lecz stracą kontrolę nad jego przyszłością.

[srodtytul]Wspólne korzyści [/srodtytul]

Dlatego stworzono specjalne ramy prawne, które zabezpieczają interesy naszych potencjalnych partnerów. – Mamy świadomość naszej przewagi, ale gwarantujemy, że w przypadku wdrożenia wybranego projektu w życie interesy naszych nawet najmniejszych partnerów są w pełni zabezpieczone. To prawda, że można się obawiać scenariuszy znanych z filmów grozy, kiedy wielkie zwierzę pojawia się w spokojnym mieście, wszystko niszczy, odwraca się, wyrównuje ruiny ogonem i idzie dalej. I zapewne zdarza się, że wielkie korporacje zachowują się właśnie w taki sposób. Ale własność intelektualna jest dla nas świętością. Pewnie, że chcemy skorzystać z pomysłów innych, ale wygrane muszą być obydwie strony – podkreśla Tore-Land.

Piotr Byrski, dyrektor ds. sprzedaży firmy Fideltronik, który brał udział w prezentacji w Monachium, jest dość sceptycznie nastawiony do udziału takich firm jak jego wlasna w konkursie GE. – Ale widzę możliwości dla naszych partnerów, zwłaszcza w produkcji silników z napędem elektrycznym. Współpracujemy z firmą brytyjską, której rozwiązania są bardzo konkurencyjne – mówi.

[ramka][b]Carlos Haertel, szef R&D General Electric[/b]

Kiedy usłyszałem o szwajcarskim projekcie zbudowania samolotu z napędem z baterii słonecznych, pomyślałem, że z pewnością jest to do zrobienia. Jako inżynier nie mam wątpliwości, że takie rozwiązania techniczne są możliwe. To dowód, że nauka poszła bardziej do przodu, niż nam się wydaje. Ale nie ma co liczyć na to, że taki projekt kiedyś zastąpi nowoczesne samoloty pasażerskie. Ma on jednak ogromne znaczenie dla pobudzenia świadomości ludzi, którzy zrozumieli, że wpływ nauki na ich życie jest znacznie większy, niż się tego można spodziewać. Dla nas w General Electric raczej jest to bodziec do znalezienia lepszych i bardziej wydajnych silników samolotowych.[/ramka]

[ramka][b]Wyniki giganta[/b]