– Kolejne dni z temperaturą powyżej 30 st. C mogą spowodować problemy z zaopatrzeniem w energię. Już pracuje wszystko, co może – mówi anonimowo jeden z ekspertów branży energetycznej. Żaden z naszych rozmówców nie przewiduje, że kryzys na pewno nastąpi i dojdzie do wyłączenia lub ograniczenia dostaw. To ostateczność i nawet gdyby do tego doszło, to nie odczują tego odbiorcy indywidualni.
– Panujemy nad sytuacją i na bieżąco reagujemy na ewentualne zagrożenia, które wynikają z faktu, że kurczą się rezerwy wytwórcze i pojawiają się ograniczenia w sieci przesyłowej i dystrybucyjnej – twierdzi prezes PSE Operator Stefania Kasprzyk. – Każdy następny dzień upałów będzie jednak jeszcze bardziej utrudniał zbilansowanie systemu.
Państwowa firma PSE Operator, która odpowiada za to, by system sprawnie działał, ma dziś do dyspozycji mniej mocy w elektrowniach niż zimą. Ratunkiem jest import dzięki istniejącemu kablowi przez Bałtyk ze Szwecji. Elektrownie krajowe mają obecnie moc ok. 20 tys. MW, czyli o ok. 4 tys. MW mniejszą niż w styczniu. Tego lata zapotrzebowanie na energię elektryczną (ponad 20 tys. MW dziennie) jest zaś o ok. 1 tys. MW wyższe niż w ubiegłym roku. Zapotrzebowanie rośnie o ok. 1000 MW, gdy temperatura wzrasta z 20 do 30 st. C. Synoptycy przewidują, że po zapowiadanym na weekend ochłodzeniu w przyszłym tygodniu temperatura znów wzrośnie do ponad 30 st. C. Na początku sierpnia znowu ma się nieco ochłodzić.
Eksperci przypominają o możliwych problemach z chłodzeniem elektrowni i o trudnościach z wyprowadzeniem z nich pełnych mocy, bo linie energetyczne przy wysokich temperaturach działają słabiej niż zwykle. W Polskiej Grupie Energetycznej, która jest największym producentem energii w kraju, usłyszeliśmy zapewnienie, że elektrownie pracują bez problemów. – Nie odnotowaliśmy usterek czy awarii spowodowanych wysokimi temperaturami – mówi „Rz” prezes grupy Tomasz Zadroga. – Jeżeli występują jakieś ograniczenia w dostawach, to z zewnątrz, czyli od strony sieci przesyłowych.
Prezes Kasprzyk przyznaje, że upały spowodowały, iż rezerwy mocy w elektrowniach spadły do poziomów niższych od wymaganych. Obecnie wynoszą one 1,4 tys. megawatów, podczas gdy zimą – 4,3 tys. MW. W efekcie PSE Operator musi w szczycie zapotrzebowania korzystać z rezerwy, jaką są elektrownie szczytowo-pompowe i cieplne. I tak jest teraz – by poprawić bezpieczeństwo energetyczne w największych miastach, pracują ciepłownie w Warszawie, Poznaniu i Lublinie. Koszty tej produkcji są jednak wyższe niż w elektrowniach.