– Eksport Turcji do UE jest większy niż Polski, tak samo na Kaukaz i do Kazachstanu, gdzie mamy przecież Polaków – wylicza prezes Seleny, dodając, że z tego właśnie powodu Turcja jest w G20, a Polska nie. – Aktywną politykę proeksportową prowadzi też Rosja. Eksport opiera na technologiach wojskowych, optyce, laserach i surowcach. Gówna polityka tego kraju to właśnie polityka gospodarcza – kontynuuje Domarecki, przytaczając przykład rozpoczęcia eksportu ropy naftowej z Rosji do Chin. Kto był obecny na podpisaniu umów – pyta i od razu odpowiada: – Prezydenci obu państw.
– U nas brakuje zwornika promocji eksportu na poziomie politycznym, rządowym – utyskuje Domarecki.
– Politycy nie zdają sobie sprawy, że promocja eksportu jest najefektywniejszą formą inwestycji gospodarczych – twierdzi Warski. Dotychczasowe próby współpracy pomiędzy sferą biznesu a administracją za nieudane uznaje Pietraszkiewicz. – Mamy wiele do nadrobienia – dodaje.
[srodtytul]Nadzieja w Unii[/srodtytul]
– Mamy też i sukcesy – przekonuje prezes Lublińska. – Promując eksport, efektywnie wykorzystujemy środki z UE. Reguły ich wydatkowania wymuszają efektywność – podkreśla, wskazując, że dotyczy to zarówno ”Paszportu do eksportu”, jak i nowych, większych programów finansowanych z ”Innowacyjnej gospodarki”. Dodaje, że działania proeksportowe to nie tylko dotacje wprost na to przeznaczone, ale także inne granty wspomagające powstanie wysoko innowacyjnych technologii, które sa tworzone z myślą o sprzedaży za granicą. – Elementy wsparcia eksportu są obecne zarówno w krajowych programach operacyjnych, jak i w regionalnych. Nawet wsparcie dla klastrów zakłada premiowanie inicjatyw związanych z nawiązaniem współpracy międzynarodowej – tłumaczy Lublińska.
[wyimek]122 mln euro to budżet dotacji „Paszport do eksportu” na lata 2007 – 2013[/wyimek]
– Zasady udzielania wielu rodzajów dotacji w programie ”Innowacyjna gospodarka” są przejawem koordynacji działań proeksportowych – podkreśla, wskazując na udany projekt promocji eksportu, jakim jest uczestnictwo Polski w wystawie EXPO 2010 w chińskim Szanghaju.
[srodtytul]Szanghaj, czyli sukces[/srodtytul]
– Chińczycy bardzo dobrze odbierają udział Polski w EXPO. Największą wystawę w historii ludzkości odwiedzi ponad 70 mln Chińczyków. Statystycznie 12 proc. trafi do polskiego pawilonu. To ponad 7 mln osób – podkreśla Andrzej Pieczonka, radca handlowy z konsulatu generalnego w Szanghaju. – Podczas EXPO kreujemy wizerunek Polski jako kraju i wizerunek poszczególnych branż – dodaje.
[wyimek]199 mln zł wynosi budżet programu „Promocja polskiej gospodarki na rynkach międzynarodowych”[/wyimek]
W jego ocenie istotne jest wskazanie społecznościom gospodarczym obu krajów, co mają sobie do zaoferowania. Stąd branżowy charakter spotkań w polskim pawilonie. – Pokazaliśmy branże, które mają dla Chińczyków wymiar pionierski. To przede wszystkim technologie ochrony środowiska. Nie zapomnieliśmy też o rozwiązaniach systemowych – dodaje Pieczonka, informując o stworzeniu pierwszego w Chinach polskiego inkubatora rozwoju przedsiębiorczości. To instytucja, która ma stać się centrum pomocy dla małych i średnich firm w działaniach na chińskim rynku. Mają one największe problemy z wejściem na ten rynek. W październiku otwarte zostanie polskie centrum promocji i dystrybucji produktów spożywczych. Będzie w nim sprzedawana polska żywność. Promocja obejmuje też logistykę i instytucje finansowe.
[wyimek]2 tysiące wniosków wpłynęło o dotację „Paszport do eksportu”[/wyimek]
– Pokazaliśmy Chińczykom paletę propozycji. Edukujemy naszych przedsiębiorców. Wskazujemy, że Chiny to nie tylko ”fabryka świata”, ale i miejsce o aspiracjach konsumpcyjnych – podkreśla Pieczonka. – Po EXPO musimy zdyskontować sukces. Trzeba odwiedzać chińskie prowincje. Chińczycy chcą do nas głównie sprzedawać, a my chcemy eksportować do Chin. Chcemy też ściągnąć chińskich inwestorów i turystów – zapowiada Pieczonka. – W stworzeniu bogatego programu gospodarczego pomogła nam współpraca z PARP oraz polskimi regionami, które zorganizowały misje gospodarcze – podkreśla.
[srodtytul]Zgodnie z trendami światowymi[/srodtytul]
– Przykład EXPO pokazuje, że współpraca instytucji w zakresie promocji eksportu jest coraz lepsza. Przygotowując wystawę, staraliśmy się osiągnąć efekt synergii. To dobry prognostyk na przyszłość – tak polski udział w EXPO puentuje prezes Lublińska, przypominając, że organizacja targów i misji zagranicznych dla przedsiębiorców to drugi ważny obszar działalności PARP na niwie eksportowej. PARP jest głównym wykonawcą udziału Polski w wystawie EXPO w Szanghaju. – To, co robi PARP, jest skorelowane z trendami światowymi – uważa Domarecki.
Uczestnicy debaty starali się też podpowiedzieć przedsiębiorcom, jak wejść na nowe rynki zbytu. Zdaniem Domareckiego, obserwując gospodarkę światową, należy spodziewać się bardziej zaawansowanej niż obecnie konsolidacji większości sektorów. Aby ją przetrwać, firmy muszą dokonać strategicznego wyboru.
– Albo stajemy się wielką firmą albo stajemy się firmą niszową i w swojej niszy wygrywamy – formułuje alternatywę prezes Seleny. W jego ocenie w Polsce nie ma zbyt wiele miejsca na wielkie firmy, więc bezpieczniej jest zdefiniować precyzyjnie niszę i tam walczyć o prymat na świecie. – Sukces gospodarek Niemiec i Włoch polega na tym, że mnóstwo średnich firm zdefiniowało swoje nisze rynkowe i postawiło na dostarczenie klientowi najlepszej oferty, co nie zawsze oznacza najwyższą jakość. Często jest to średnia jakość za właściwą cenę – wskazuje Domarecki.
Zdaniem Warskiego w przypadku polskich średnich firm, które zwykle dysponują niewielkim kapitałem kluczowe jest znalezienie pomysłu na wsparcie finansowe. Może ono pochodzić od instytucji państwowych, takich jak Bank Gospodarstwa Krajowego czy Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
– Instytucje te muszą jednak przejąć na siebie część ryzyka związanego z eksportem – podkreśla ekspert BCC. Zgadza się z nim Pietraszkiewicz. – Rozkład ryzyka pomiędzy eksporterem a KUKE musi być zdefiniowany inaczej niż teraz – mówi. – Konieczna jest obecność biznesu w radach nadzorczych takich instytucji jak KUKE czy BGK – dorzuca, zachęcając do dialogu pomiędzy administracją i przedsiębiorcami.
Prezes ZBP postuluje też budowę szkoły eksporterów. W jego ocenie małe i średnie firmy powinny otrzymać pakiet wiedzy. W innych krajach przedsiębiorcy są tego uczeni. Uczęszczając do takich szkół, jeszcze przed pierwszym wyjazdem dowiadują się jaka jest sytuacja makroekonomiczna w kraju, do którego chcą eksportować, jak wygląda sytuacja branż i ryzyko prawne prowadzenia biznesu oraz jak zabezpieczać się przed ryzykiem finansowym i uzyskać wsparcie finansowe eksportu.
– W Polsce wciąż nie mamy euro. Dlatego szkoła eksporterów powinna uczyć zarządzania ryzykiem walutowym – podkreśla Pietraszkiewicz, wskazując, że szkoła mogłaby być sfinansowana w formule partnerstwa publiczno-prywatnego.
Andrzej Pieczonka wskazuje, że istotna jest specjalizacja dyplomacji gospodarczej i rozszerzenie działalności instytucjonalnej. – Zachęcam przedsiębiorców do zwracania się do nas. Rola placówek zagranicznych jest nie do przecenienia, bo któż zna lepiej realia rynku niż mieszkający na miejscu – podkreśla Pieczonka. Dodaje, że promotorzy eksportu powinni mieć doświadczenie biznesowe, a przynajmniej otrzeć się o biznes, bo czekają ich trudne pytania od przedsiębiorców.
– W polskich ambasadach świadomość konieczności popierania firm rośnie – dodaje Domarecki. – To dobrze, bo obecnie nawet jeśli zdarzają się placówki radzące sobie z promocją eksportu, są to wyspy szczęścia na mapie ogólnej niemocy – ocenia Warski.
– Biznes, politycy i administracja muszą współpracować przy promocji eksportu. To nasz wspólny interes – podkreślali zgodnie uczestnicy debaty.
[ramka][srodtytul]Jak wygląda polski eksport[/srodtytul]
W I półroczu br. eksport w cenach bieżących wyniósł 224,8 mld zł. Jest więc mniejszy od importu (243,8 mld zł), mimo że w porównaniu z analogicznym okresem ubie- głego roku zwiększył się o 8,2 proc. Zdecydowanie najwięcej, bo ponad jedną czwartą całego eksportu, wysyłamy do Niemiec (25,6 proc.). Kolejni najwięksi odbiorcy to Francja (7,2 proc.) i Wielka Brytania (6,5 proc.). Eksportujemy przede wszystkim wyroby przemysłu elektroma- szynowego (42,5 proc.) i chemicznego (12 proc.) oraz artykuły rolno-spożywcze (11 proc.). Mimo że eksport w dobie kryzysu, czyli w 2009 r., zwiększył się rok do roku w cenach bieżących, to jednak w walutach wymienialnych, które są ważnym miernikiem, zmalał o kilkanaście procent.[/ramka]