Zagraniczni inwestorzy ulokowali w ostatnim tygodniu 6 mld dol. (17,2 mld zł) w funduszach akcji rynków wschodzących – podali analitycy EPFR Global. Saldo wpłat i umorzeń nie było tak wysokie od października 2007 r. Do funduszy inwestujących w akcje na młodych rynkach kapitał płynie szerokim strumieniem niemal nieprzerwanie od marca 2009 r. Umorzenia po raz ostatni przeważały nad wpłatami w maju 2010 r., gdy awersja inwestorów do ryzyka wzrosła w związku z kryzysem fiskalnym w eurolandzie.
Od początku roku do tej kategorii funduszy wpłacono netto 55 mld dol., więcej niż w rekordowym 2009 r. Z kolei z funduszy lokujących w USA w minionym tygodniu inwestorzy wycofali netto 3,2 mld dol., a od początku roku ponad 20 mld dol. Z funduszy akcji zachodnioeuropejskich odpłynęło w tym roku 10 mld dol.
Zasobne w gotówkę firmy inwestycyjne windują notowania akcji na 21 rynkach klasyfikowanych jako wschodzące. Skupiający je indeks MSCI EM od dołka z maja 2010 r. zyskał 29 proc., a od stycznia ponad 11 proc. Analogiczny wskaźnik 27 parkietów dojrzałych wzrósł odpowiednio o 15 i 3 proc. W ostatnich miesiącach zwyżki były najsilniejsze na giełdach naszego regionu: indeks akcji europejskich rynków wschodzących od majowego dołka odbił się o 32 proc. (WIG20 zyskał o połowę mniej). Ale do maksimów z 2007 r. wskaźnikowi temu brakuje wciąż 65 proc. (49 proc. w przypadku WIG20), podczas gdy MSCI EM tylko 21 proc. Na wielu giełdach – np. w Indonezji i Turcji – szczyty te zostały już wyraźnie przebite.
– W krótkim terminie kapitał będzie nadal płynął do funduszy rynków wschodzących – uważa Win Udomrachtavanich, główny zarządzający w towarzystwie Asset Plus w Bangkoku. Jak wskazuje, pod względem tempa wzrostu gospodarki rozwijające się będą bowiem zdecydowanie wyprzedzały gospodarki dojrzałe.
Inwestorzy nie stronią również od obligacji emitowanych przez rządy i spółki z rynków wschodzących. W minionym tygodniu napłynęło do nich netto 1,1 mld dol., a od początku roku 40 mld dol. Dotychczasowy całoroczny rekord z 2007 r. to 10 mld dol. Popyt na obligacje państw rozwijających się sprawia, że szybko maleje ich rentowność.