Tegoroczna konferencja stron konwencji klimatycznej ONZ w Meksyku - COP16 rozpoczyna się z zupełnie innej atmosferze niż COP15 rok temu w Kopenhadze.
Nikt nie spodziewa się przełomu w negocjacjach nad nowym porozumieniem o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych, zastępującym protokół z Kioto. Powodem jest brak zobowiązania Stanów Zjednoczonymi i Chin, które w sumie odpowiadają za 40 proc. emisji gazów cieplarnianych na świecie, do zmiany polityki.
Ale być może w trakcie dwutygodniowej konferencji uda się ustalić szczegóły powołania funduszy adaptacyjnego, z którego biedne państwa będą finansowały adaptację do zmian klimatu. Roczne wypływ do tego funduszu powinny wynieść w 2020 roku 100-180 mld dolarów. — Będziemy głowni rozmawiali o gorętszym świecie — powiedział Felipe Calderon, prezydent Meksyku.
Państwa mogą porozumieć się natomiast w kwestii ochrony lasów, już teraz w funduszu ochrony lasów tropikalnych REDD+ znajduje się 4,5 mld dolarów. Jednym z gorących tematów będzie też ograniczanie emisji CO2 z transportu lotniczego i morskiego.
Polskę reprezentuje na konferencji klimatycznej główny konserwator przyrody Janusz Zaleski. W skład rządowej delegacji weszło też dwóch przedstawicieli organizacji pozarządowych: Koalicji Klimatycznej i WWF. — Bogate kraje, do których należy także Polska, mają moralny obowiązek, aby zapewnić pieniądze i technologie, dzięki czemu kraje biedne – najmniej odpowiedzialne i najbardziej poszkodowane – będą mogły rozwijać się w sposób zrównoważony, przystosowywać się do skutków zmian klimatu i zatrzymać niszczeni lasów.