Skoro rozwiązanie w sądzie gospodarczego sporu zajmuje w krajach OECD przeciętnie nieco ponad rok, dlaczego w Polsce muszą to być niemal trzy lata?
Dlaczego droga po urzędach musi być Golgotą, a triumfalne wprowadzenie nowych rozwiązań
– takich jak „jedno okienko” – w zgodnej opinii tylko tę mękę jeszcze bardziej potęguje?
Dlaczego nie daje się sprawnie budować dramatycznie potrzebnych dróg, bo każdy właściciel stojącej na tej drodze, rozwalającej się budy może na lata zablokować budowę? Dlaczego każdy urząd skarbowy może inaczej interpretować prawo?
Wiele rzeczy udało się w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat zmienić. Wiele pozostaje do zrobienia. Wiele jest działań niezbędnych, ale trudnych do przeprowadzenia z politycznego punktu widzenia. Ot, podniesienie wieku emerytalnego – przygniatająca większość Polaków jest gotowa bronić wczesnych emerytur jak ksiądz Kordecki Częstochowy. Podobnie rolnicy bronić będą KRUS (z kosami jak Bartosz Głowacki), a górnicy swoich przywilejów (z kilofem jak Wincenty Pstrowski). Te wszystkie zmiany są niezbędne, ale trudne. Możemy się zżymać, ale przynajmniej rozumiemy, dlaczego politycy nie chcą ich zaczynać, zwłaszcza przed wyborami. Ale dlaczego przez 20 lat nie można było usprawnić administracji, ograniczyć biurokracji, uprościć prawa?